Znów to samo. Kiedy zaczyna nam się wydawać, że Bayer w końcu wraca na właściwe tory, oni znów to robią. Przegrywają i to w bardzo słabym stylu. Po dwóch zwycięstwach z Schalke i Monaco przyszła kolej na porażkę. Tym razem Aptekarze musieli uznać wyższość Ingolstadt 1:2.
Czarne chmury zbierają się nad Bayerem, czarne chmury zbierają się przede wszystkim nad Rogerem Schmidtem. Wszyscy dobrze wiemy, że cieszy się on sporym zaufaniem zarządu, jednak musi istnieć pewna granica. Sporo osób coraz mocniej zaczyna się zastanawiać nad tym, czy Bayer ze Schmidtem nie stoi w miejscu. Na to wszystko wskazuje. Ba, można nawet rzec, że w tym sezonie się cofa, pomimo naprawdę mocnego składu. Szkoda, że tylko na papierze.
Najsmutniejsze jest to, że ten wynik nie jest przypadkowy. Ingolstadt od początku do końca dominował na BayArenie. Pierwszą bramkę strzelił w 26. minucie Alfredo Morales, który wykorzystał dokładną wrzutkę Suttnera i głową skierował piłkę do siatki. Do końca pierwszej połowy żadna z ekip nie stworzyła sobie groźnej sytuacji, więc ogólnie rzecz biorąc atak Bayeru w pierwszej części spotkania był bezradny.
Druga połowa nie rozpoczęła się najlepiej. W 49. Minucie Aptekarze musieli radzić sobie w osłabieniu, gdyż drugą żółtą kartkę za faul na Suttnerze otrzymał Charles Aranguiz. Zaledwie dwie minuty później Bayer mógł objąć prowadzenie, lecz Brandt został zatrzymany przez rewelacyjnie interweniującego Hansena. Ingolstadt nie zamierzał pozostać dłużny i stworzył sobie równie niebezpieczną sytuację. Tym razem to Leno musiał wykazać się swoim talentem, genialnie wyciągając mocne uderzenie z kilku metrów.
Niespełna 10 minut później powinno być 2:0. Stuprocentową sytuację zmarnował Cohen. Izraelczyk stanął przed świetną szansą, gdyż Leno jeszcze leżał na ziemi, więc praktycznie miał przed sobą pustą bramkę. Nie trafił jednak w światło bramki i kibice gospodarzy mogli odetchnąć z ulgą.
Kilka chwil później sprawdziło się piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Świetny rajd przeprowadził Brandt prawą stroną boiska, wykorzystując niepewność Rogera, dograł płasko do wychodzącego Mehmediego. Ten pewnie pokonał bramkarza rywali i doprowadził tym samym do remisu.
Radość Bayeru nie trwała długo, gdyż niecałe 10 minut. Goście przeprowadzili kapitalną, składną akcję, którą wykorzystał Cohen, oddając płaski strzał w długi róg bramki Leno. Bramka ta zdecydowanie podłamała piłkarzy Rogera Schmidta, którzy nie mogli do końca meczu stworzyć sobie jakiejkolwiek sytuacji strzeleckiej. Wręcz przeciwnie, porażka mogła być większa, gdyby nie dobra postawa Leno.
Tak też przegraliśmy już siódme spotkanie ligowe w tym sezonie. Czołówka cały czas nam ucieka. Aptekarze będą musieli się sporo natrudzić w rundzie wiosennej, aby zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Przy obecnej postawie nawet Liga Europejska byłaby sporym sukcesem.