Piłkarze Bayeru Leverkusen zrobili duży krok w kierunku awansu do ćwierćfinału tegorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu na BayArena, Aptekarze pokonali zeszłorocznych finalistów – Atletico Madryt. Bohaterem spotkania został Hakan Calhanoglu, który strzelił jedyną bramkę tego meczu.
Podopieczni Rogera Schmidta rozpoczęli ten mecz z dużym zaangażowaniem i przede wszystkim wiarą we własne umiejętności oraz w to, że są w stanie odnieść końcowe zwycięstwo. Dłużej utrzymywali się przy piłce i próbowali zmusić rywala do głębszej gry.
Wynik spotkania mógł się już otworzyć w 7 minucie meczu. Szybko wypracowany kontratak mógł szybko wynieść gospodarzy na prowadzenie, jednak Lars Bender nie trafił czysto w piłkę i po jego uderzeniu z przed pola karnego, futbolówka poleciała obok prawego słupka golkipera Atletico.
Kilka minut później swoja sytuację miał Emir Spahić. Po dośrodkowaniu z rzutu różnego Bośniak jako pierwszy dobiegł do piłki, jednak piłkę po jego strzale wybił praktycznie z linii bramkowej Mario Mandzukić.
Spahić w pierwszej połowie był nie tyle najjaśniejszą postacią Bayeru, co siał najwięcej zamętu pod bramką rywala. W 26 minucie popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu i dosłownie o włos brakowało, żeby gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Futbolówka zatrzymała się na spojeniu bramki Hiszpanów.
Goście mieli swoje sytuacje pod koniec pierwszej części spotkania. Najpierw w 39 minucie akcję zainicjował Arda Turan, który dobrze bitym dośrodkowaniem szukał pod bramką Antoinego Griezmanna. Fantastycznie w tej sytuacji zachował się Bernd Leno, który odważnym wyjściem wybił w ostatnim momencie futbolówkę z przed nosa Francuza. Atletico miało jeszcze okazje wyjść na prowadzenie w ostatnich sekundach pierwszej połowy. W dogodnej sytuacji znalazł się Tiago, który niekonwencjonalnym strzałem z 7 metrów próbował pokonać Leno, ale Niemiec po raz kolejny wyszedł z zagrożenia ze zwycięską ręką.
W szatni szkoleniowiec gości Diego Simeone musiał mieć spory ból głowy. Nie dość, że jego drużyna nie prezentowała się najlepiej to w dodatku w pierwszej połowie wykorzystał już dwie zmiany. W wyniku urazu boisko musieli opuścić. Najpierw w 38 minucie boisko musiał opuścić Guilherme Siqueira, a kilka minut po nim Saul. Na boisku zameldowali się kolejno Jesus Gamez i Raul Garcia.
Na drugą część meczu Aptekarze wybiegli z takim samym nastawieniem jak w pierwszej. Podopieczni Rogera Schmidta grali dziś ambitnie i konsekwentnie, stosując wysoki pressing i odbierając piłkę na terenie rywala. Choć gospodarze mieli już kilka dogodnych okazji do objęcia prowadzenia to ta sztuka udała się w końcu w 57 minucie.
Najpierw Karim Bellarabi kapitalnie zwiódł trzech obrońców w polu karnym rywala, zagrywając tyłem do wybiegającego mu zza pleców Hakana Calhanoglu, który fantastycznie huknął pod poprzeczką bramki Moyi.
Aptekarze szybko próbowali pójść za ciosem, ale kolejne próby ataków nie przynosiły oczekiwanego rezultatu. Także Atletico szukało swojej szansy i mało brakowało, żeby udało się wyrównać. W 75 minucie spotkania po dośrodkowaniu z rzutu różnego i po braku komunikacji między Leno, a Wendellem, piłkę do pustej bramki skierował niedawno wprowadzony Fernando Torres. Na szczęście dla gospodarzy, arbiter nie uznał tego gola, gdyż futbolówka przekroczyła opuściła boisko podczas dośrodkowania z rzutu rożnego.
Minutę później Aptekarze po raz kolejni mieli powody do zadowolenia. Tym razem nie z powodu bramki, ale czerwonej kartki, którą ukarany został Tiago. Pomocnik Atletico obejrzał druga żółtą kartkę i musiał opuścić boisko.
Od tego momentu Hiszpanie mieli jeszcze większe trudności ze stworzeniem sobie klarownych sytuacji, a genialna postawa zarówno obrony jak i Bernda Leno pozwoliła na utrzymanie czystego konta do końca spotkania. Ostatecznie Bayer pokonał zeszłorocznych finalistów 1:0 i z bardzo dobrym humorem będą przygotowywać się do rewanżowego spotkania 17 marca na stadionie Vicente Calderon w Madrycie.