Ostatnie dwa spotkania Bayeru zapewne niejednego kibica zmusiły do refleksji. Po pierwszej połowie meczu w Dortmundzie, wydawało się, że bramka dla naszego zespołu to kwestia paru minut i od meczu z HSV ?Aptekarze” rozpoczęli marsz z powrotem na szczyt tabeli. Jednak przyczyn tego, co stało się później, szukam do dziś…
Niewątpliwie nikt nie zakładał, że na drugą połowę wyjdziemy bez Kiesslinga, a z Helmesem, który jeszcze ani razu nie zagrał w tym sezonie więcej niż 45 minut. Można powiedzieć, że od tamtego momentu nasza gra w ataku nie istnieje. Jeszcze w pierwszej połowie wspomnianego meczu, Derdiyok miał dwie doskonałe okazje, ale najpierw radość z gola odebrał mu bramkarz Borussii Weidenfeller, a potem na drodze stanął słupek. Od zejścia z boiska Kiesslinga, w kolejnych 135 minutach – biorąc pod uwagę 2 połówkę meczu z Borussią i mecz z Schalke – Derdiyok miał tylko jedną okazję do zdobycia bramki, ale w sytuacji sam na sam strzelił prosto w Neuera. Poza tym trudno było dostrzec Szwajcara na boisku, który zawsze charakteryzował się walecznością i zaangażowaniem. Zabrakło tego też Helmesowi – któremu albo brakuje umiejętności, albo ochoty. Całe szczęście, że Kiessling wraca do zdrowia, bo najwyraźniej dobra postawa Derdiyoka jest uzależniona od obecności Stefana – podobnie jest chyba z całą grą ofensywną naszej drużyny.
Jednym z bohaterów zwycięstwa Bayeru nad HSV był Gonzalo Castro, ustawiony w tamtym spotkaniu na nietypowej dla siebie pozycji defensywnego pomocnika. Podobnie było w meczu z Borussią – tam jednak na tej pozycji zagrał bezbarwnie, zgoła inaczej niż w meczu z Hamburgiem. Od razu powiem, że nie jestem zwolennikiem ?rzucania” zawodnikami po różnych pozycjach. Nie oszukujmy się – Michaela Essiena sobie nie wychowamy. Castro grę w Bayerze rozpoczynał na prawej obronie. Dzięki świetnym występom NA TEJ POZYCJI, doczekał się debiutu i kolejnych spotkań w reprezentacji Niemiec. Od tego sezonu jest ustawiany na lewej obronie, gdyż długo kontuzję leczył Michal Kadlec. Castro nie popełniał wielu błędów, ale był też przeważnie niewidoczny w poczynaniach ofensywnych naszego teamu. Pomysł z wystawianiem go w linii pomocy, nie jest dobrym … pomysłem. Podobnych przykładów nie trzeba szukać daleko. Kiedyś był u nas Marko Babic. Chorwacki piłkarz, mimo że nie grał źle, miewał mecze kiedy wydawał się strasznie zagubiony. Wszystko było skutkiem ustawiania go na różnych pozycjach. Dla młodszych fanów piłki nożnej warto przytoczyć przykład Dariusza Dudki, niewątpliwie utalentowanego … – no właśnie – już sam nie wiem czy wpisać obrońcę, czy pomocnika. Miejmy nadzieję, że Castro czym prędzej wróci na prawą obronę, bo szkoda byłoby zmarnować spory potencjał, jaki w nim drzemie. W przeciwnym razie, jego słaba gra z meczu przeciwko Schalke powtórzy się jeszcze kilkakrotnie.
A właśnie na pozycji prawego obrońcy od początku sezonu występuje Daniel Schwaab. Razem ze Stefanem Reinartzem rozgrywają swój pierwszy sezon w Bundeslidze. Początki w ich wykonaniu były różne. Z czasem obaj zaczęli grać lepiej, dojrzalej i odważniej. Ostatnie spotkania, to jednak pokaz – może to zbyt mocne słowo – nieudolności. Można powiedzieć, że swoją ?misję” wykonali. Jak na pierwszy sezon spisali się dobrze, ale nic więcej. Doświadczenia i ogrania na pierwszoligowych boiskach nikt im nie odbierze. Jednak presja, z jaką spotykają się obecnie w decydujących meczach sezonu zdecydowanie ich przerasta i to było widać gołym okiem w przegranych potyczkach.
Na małą burę zasługuje również Manuel Friedrich. Jak na kapitana przystało, powinien mobilizować zespół w trudnych momentach, a nawet mocno wszystkich opier… – wiadomo. Brakuje mu tej cechy. Tracimy bramki po indywidualnych błędach, po ?zabawach” z piłką, po kontrach, które są skutkiem ?gry w dziadka” w środku pola. Friedrich jest niemal najstarszym zawodnikiem w zespole i doskonale pamięta chociażby poprzedni sezon, który skończył się dla nas fatalnie. Ze smutkiem patrzyłem, jak po utraconej bramce Friedrich rozkłada ręce i ze spuszczoną głową czeka na wznowienie gry. Tej młodej drużynie – która nie ma zdecydowanego lidera – otucha i wsparcie kapitana jest potrzebne i o tym ?Manu” powinien pamiętać, zakładając w szatni przy całej drużynie kapitańską opaskę.
Nie chcę, by powyższe słowa traktowaliście jako moje wylewanie żali, jako znęcanie się nad naszymi zawodnikami. Myślę, że każdy z nas powinien uderzyć się w pierś i przyznać, że nie spodziewał się przed rozpoczęciem sezonu, że na sześć meczów przed jego końcem będziemy wciąż walczyć o mistrzostwo, mając za sobą kilkanaście kolejek na fotelu lidera i rekord ligi w ilości kolejnych nieprzegranych spotkań. Za dużo przeszedłem z tym zespołem. I choć obie porażki bolały, to wierzę, że nasi piłkarze są w stanie się podnieść i grać tak, jak przez większość sezonu. Mam nadzieję, że im również tej wiary jeszcze nie zabrakło.
Martin Huć