Minęło już dobrych kilka godzin od ostatniego gwizdka w meczu, gdzie to Bayer zremisował wygrane starcie na Veltins-Arenie w Gelsenkirschen z miejscowym Schalke. Emocję już trochę opadły więc można zacząć pisać.
W pierwszej połowie zagraliśmy prawie genialnie. prawie- ponieważ zdarzały się malutkie błędy chyba w każdej formacji. A nie, przepraszam. Tylko Adler zagrał bezbłędnie (mówimy w tym momencie tylko o pierwszej połowie). Schalke tak naprawdę, niczym w spotkaniu z HSV, którego najwyraźniej nie oglądał Heynckes, zagrało słabiutko i Bayer przy odrobinie szczęścia mógł zakończyć mecz już po pierwszej połowie. Jeżeli Derdiyok zamiast w słupek trafił by do bramki, i jakby nie bramkarz „Niebiesko-białych”- Manuel Neuer, który olbrzymim refleksem popisał się przy obronie strzału Kiesslinga. Jeżeli wykorzystalibyśmy te sytuacje, nie wierzę że Schalke zdołało by się podnieść, chociaż dawno temu strzeliliśmy już cztery bramki na Schalke, tyle że gospodarze strzelili ich… siedem.
Co do drugiej połowy, najbardziej obawiałem się początku, by szybko nie stracić bramki. Bardzo dobrze graliśmy w defensywie. Jeden poważny błąd popełnił Hyypia, który swoim podaniem do Adlera, sprezentował by bramkę dla Schalke. Najgorsze co mogło się nam przytrafić, to szybko stracona bramka. Wtedy to Schalke na ożywionym, wypełnionym po brzegi stadionie, „cisnęło by” do samego końca. Kiedy kibice na Veltins Arenie już powoli zaczęli przyzwyczajać się do myśli iż to Bayer dzisiejszego dnia wygrał to spotkanie, dziwne zmiany w defensywie zaczął robić trener Bayeru- Jupp Heynckes. Wydawać by się mogło że Heynckes nie wierzył że Schalke może już nam zagrozić i bodajże pierwszy raz w tym sezonie boisko opuścił lider naszej defensywy, a za razem jeden z najlepszych i najpewniejszych obrońców w Bundeslidze- Sami Hyypia. Zmienił go urodzony w Tychach- Łukasz Sinkiewicz. Mimo całkowitej sympatii do naszego rodaka, miałem bardzo dużo obaw, jak zobaczyłem iż to właśnie on pojawi się na boisku. W tym momencie przypomniałem sobie choćby sytuacje z poprzedniego sezonu, gdy Sinkiewicz sprezentował bramkę Borussii Dortmund. Chwilę później Heynckes zrobił kolejną zmianę. Za młodego, szybkiego, dynamicznego Gonzalo Castro, wpuścił on na boisko otyłego, wyraźnie wolniejszego od ofensywnych graczy Schalke- Hansa Sarpeia. Jak napisałem w relacji pomeczowej- wtedy o emocje do końca mogliśmy być niemal że pewni. Kilka minut po sytuacji jak obaj panowie pojawili się już na boisku, Schalke wykonywało rzut wolny. Rakitić zagrał dobrą piłkę w pole karne, tam zrobiło się ogromne zamieszanie. Można było w całej sytuacji zauważyć że to właśnie Sinkiewicz miał piłkę pod nogami. Nie udało mu się jej wybić, bo w krótkiej chwili, otoczyło go trzech graczy Schalke i Kuranyi praktycznie z metra strzelił do pustej bramki. Co by było gdyby tam był Hyypia? Sami Hyypia ostatnich 10 lat spędził na Anfield Road, gdzie był czołowym zawodnikiem w obronie, jednego z najlepszych klubów europy, w Liverpool FC. Z jego doświadczeniem, zawodnik powinien próbować piłkę gdzie tylko się da. Sinkiewicz stał w polu karnym niczym słup i zawodnicy Schalke bez problemów to wykorzystali. Po tej bramce cały stadion oszalał, a Schalke niesione było dopingiem jednej z najgłośniejszych widowni w Niemczech. Od razu przypomniały mi się dwa spotkania z ubiegłego sezonu. Jako pierwsze nasunęło mi się na myśl spotkanie z Karlsruhe, gdzie prowadziliśmy do przerwy nawet 3:0, a gospodarze potrafili się podnieść i ostatecznie zremisować. Oraz bardziej optymistyczny dla nas, kibiców Bayeru, pojedynek w Bochum, gdzie to również prowadziliśmy 3:0, lecz drużyna Bochum zdołała strzelić dwie bramki. Wtedy to jednak, po mimo olbrzymich nerwów w końcówce zdołaliśmy to spotkanie wygrać. Wczoraj takiego szczęścia już nie mieliśmy. Dwie minuty po pierwszej bramce dla Schalke, jeden z miejscowych obrońców postanowił kopnąć piłkę „byle do przodu”. Tam stał Kevin Kuranyi, który zdołał podać główką w pole karne. Wtedy błąd „na w spółkę” popełnili: po raz kolejny Sinkiewicz- który nie upilnował wbiegającego w „szesnastkę” Vincente Sancheza, oraz Rene Adler, który niepotrzebnie chciał wypiąstkować piłkę, a uprzedził go właśnie Sanchez i głową skierował piłkę do bramki. Co by było gdyby na boisku był Hyypia? Myślę że i w tej sytuacji przydało by się jego doświadczenie. Oglądając co tydzień spotkania Bayeru zachwycamy się Hyypią, jego skutecznością wygrywanych pojedynków, liczbie straconych bramek przez Bayer… No cóż, błąd taki jak przytrafił się wczoraj Łukaszowi, przytrafić się może każdemu, lecz nie w takim momencie! W takich sytuacjach trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, kiedy gospodarze, przy pomocy trybun, przez całą końcówkę atakują na bramkę swoich rywali. W tych dwóch momentach odpowiedniej koncentracji, a być może i doświadczenia oraz ogrania meczowego zabrakło właśnie Sinkiewiczowi. Jeżeli zmiany Hyypia-Sinkiewicz by nie było, być może odskoczylibyśmy Werderowi Brema aż na 3 punkty, a i ta tabela, dla kibiców Bayeru Leverkusen, wyglądała by jeszcze ładniej niż teraz.
Mateusz Styrnik