Dwukrotnie Mainz obejmowało prowadzenie i dwukrotnie Bayerowi udało się odrobić jednobramkową stratę. Po kiepskiej pierwszej i wyjątkowo dobrej drugiej połowie, Aptekarzom w doliczonym czasie gry udało się zdobyć rozstrzygające trafienie. Bohaterem Leverkusen jest strzelec wszystkich trzech goli, Javier Hernandez.
Pierwsza połowa przez dość długi czas była festiwalem nieudanych akcji z obu stron. Bayer częściej od rywali znajdował się w posiadaniu piłki, ale ataki kleiły się tak jak w meczach z Eintrachtem i Augsburgiem – czyli nijak. Worek z bramkami rozsupłał się dopiero pół godziny po pierwszym gwizdku.
W 31. minucie gospodarze wykorzystali słaby punkt taktyki Bayeru, czyli wysoko ustawioną obronę. Wendell nie przejął prostopadłego podania, które trafiło do Levina Öztunaliego. Szybki atak dwóch na jednego zakończył się zagraniem byłego Aptekarza w poprzek pola karnego do Yunusa Malliego, który na wślizgu dopełnił z bliska formalności.
Na odpowiedź Bayeru nie trzeba było długo czekać. W środowym meczu z Augsburgiem Charles Aranguiz owładnięty był niemocą, która spowodowała, że spudłował stuprocentową sytuację i w fatalny sposób zmarnował rzut karny. Tym razem Chilijczyk zrehabilitował się efektowną asystą; zagrana przez niego piłka spadła tuż za próbującym sięgnąć ją głową obrońcą Mainz, gdzie przejął ją Chicharito. Napastnik Aptekarzy mimo trudności zdołał oddać celny strzał tuż obok ręki skracającego kąt golkipera rywali, Jonasa Lössla.
Nie dane nam było jednak zbyt długo cieszyć się z wyrównania. Chicharito trafił w 32. minucie, a już trzy minuty później piłka zagrana z rzutu rożnego przez Malliego wpadła w gąszcz obrońców i odbiła się od nogi środkowego obrońcy FSV, Stefana Bella. Bernd Leno rzucił się ofiarnie, nie zdołał jednak zapobiec utracie drugiego gola, który znacznie obciąża defensywę Bayeru.
W sobotę ewidentnie nie dogadywał się duet stoperów Dragovic-Toprak. Roger Schmidt zareagował na to w przerwie, ściągając Austriaka i wprowadzając na murawę Jonathana Taha, który odwdzięczył się występem na miarę trafienia do jedenastki kolejki magazynu „kicker”. Trenera Aptekarzy pochwalić należy również za wejście Stefana Kiesslinga, który walnie przyczynił się do zdobycia dwóch goli w drugiej połowie. Chyba za wcześnie jednak zrezygnował z Joela Pohjanpalo – przespawszy pierwsze 45 minut, na początku drugiej połowy Fin coraz śmielej poczynał sobie pod bramką rywali, by wkrótce po kolejnej akcji, w której był bliski wpisania się na listę strzelców, zostać zmienionym przez Kevina Vollanda.
W 66. minucie kolejne długie podanie z głębi pola trafiło właśnie do Kiessa, który wygrał pojedynek główkowy z obrońcą i zgrał piłkę do Chicharito. Meksykanin nie namyślał się długo i uderzył. Futbolówka trafiła w nogę drugiego z defensorów gospodarzy i zrykoszetowała, trafiając prosto do siatki obok bezradnego Lössla.
Remis nie był jednak rezultatem, jaki zadowoliłby szukających rozpaczliwie przełamania ostatniej niemocy piłkarzy z Leverkusen. W 83. minucie Kiessling sięgnął nogą trudnej piłki, zagrywając ją za siebie, a polujący na trzeciego gola tuż przy linii bocznej Hernandez trafił z ostrego kąta w słupek.
Gospodarze zupełnie odpuścili sobie ataki i skupili się na obronie rezultatu. Wszystko wskazywało na to, że dopisze im szczęście, ale wtedy przyszła druga minuta doliczonego czasu gry, gdy do posłanej przez Taha długiej piłki tuż przed bramkarzem wyskoczył Chicharito, kompletując hat-tricka miękkim uderzeniem głową i ustalając wynik meczu na 3-2 dla przyjezdnych.
Mimo trudności, których jednak po Mainz można było się spodziewać, spotkanie zakończyło się dla Aptekarzy szczęśliwie. To zaledwie drugie zwycięstwo w pięciu dotychczasowych kolejkach – rezultat kompletnie nie przystający do potencjału die Werkself. Przełamanie jednak cieszy, zwłaszcza, że już jutro kolejny ciężki mecz na wyjeździe, tym razem w Lidze Mistrzów, przeciwko AS Monaco. Pytanie, który Bayer w nim zobaczymy. Bezradną i chaotyczną zbieraninę z pierwszej połowy meczu z Mainz, czy prącą z uporem do przodu jedenastkę z drugiej?