Po przekonującej wygranej z AS Monaco nastroje wokół Bayeru uległy znacznej poprawie. Aptekarze udowodnili, że druga linia potrafi dobrze funkcjonować nawet bez kontuzjowanego Kevina Kampla. Spora w tym zasługa Vladlena Yurchenki.

Wracający po urazie ukraiński pomocnik rozegrał świetne spotkanie w starciu z ekipą z Ligue 1 i po meczu został okrzyknięty jednym z głównych aktorów spektaklu, który zawodnicy z Leverkusen wygrali aż 3-0. To właśnie Yurchenko w 30. minucie otworzył wynik przepięknym strzałem z dystansu, po którym piłka wpadła w okienko bramki bezradnego Morgana de Sanctisa.

Tytuł najlepszego zawodnika meczu niemiecka prasa przyznała jednak Julianowi Brandtowi, który strzelił gola na 2-0 w 48. minucie spotkania. Brandt doszedł w polu karnym do prostopadłego podania Hakana Calhanoglu i oddał strzał, który próbował zablokować jeden z obrońców rywali. Piłka po rykoszecie wpadła do bramki.

Właściwie można napisać, że wynik ustalił w 88. minucie Wendell, ale technicznie rzecz biorąc, uczynił to de Sanctis, który zdobył bramkę samobójczą. Było tak: w pole karne Monaco z prawej strony na pełnej szybkości wpadł wprowadzony w drugiej połowie Robbie Kruse. Australijczyk został bezpardonowo powalony przez spóźnionego obrońcę Monaco. Sędzia odgwizdał rzut karny.

O piłkarzach Bayeru i ich skuteczności z jedenastu metrów powstają ostatnio całe eseje. Po konkursie jedenastek odpadliśmy z Pucharu Niemiec, w lidze karne marnowali już między innymi Calhanoglu czy Chicharito. Tym razem do piłki podszedł Wendell, który również nie poradził sobie z zadaniem umieszczenia piłki w siatce, ponieważ trafił w poprzeczkę. Bóg futbolu był jednak dla Aptekarzy łaskawy i posłał futbolówkę w leżącego na murawie golkipera francuskiej drużyny. Ta odbiła się od niego i przekroczyła linię bramkową. Radości z gola było tyle samo, co śmiechu z okoliczności, w jakich został strzelony.

Dobre wiadomości po meczu z Monaco w kontekście trudnego pojedynku, jaki czeka nas jutro w wyjazdowym spotkaniu z Schalke są takie, że Julian Brandt po kilku meczach przestoju znów szaleje na skrzydłach, imponuje dryblingiem i potrafi znaleźć sposób na pokonanie bramkarza rywali. Co równie ważne, a może nawet ważniejsze, wobec absencji Kampla, Yurchenko jest w formie, którą prezentował pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy przesunięty do drugiej linii nienaganną techniką i groźnymi uderzeniami z dystansu wywalczył nowy kontrakt i sympatię trybun. Julian Baumgartlinger gra na tyle dobrze, że spokojnie można go uznać bardziej za wartościową opcję dla pierwszej drużyny, niż uzupełnienie braków. Aleksandar Dragovic udowodnił z kolei, że jego obecność w składzie wcale nie musi oznaczać groźnych sytuacji w naszym polu karnym. W meczu z Monaco zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Również Stefan Kiessling walczył za dwóch. W pierwszej połowie spotkania potrafił czarować dryblingiem, gdy poszedł na żywioł w pole karne Monaco, wygrał też ważną główkę, którą wypuścił prawym skrzydłem Brandta we wzorcowym szybkim ataku Aptekarzy. Brandt popędził prawym skrzydłem i idealnym podaniem obsłużył niepilnowanego Chicharito. Meksykanin mógł zrobić wszystko, mając przed sobą tylko bramkę i de Sanctisa między słupkami, ale sytuację koncertowo zmarnował.

To właśnie kiepska dyspozycja strzelecka Chicharito jest aktualnie przedmiotem największych zmartwień. Póki gole strzelają inni, teoretycznie nie ma problemu, ale reprezentant Meksyku, który nie potrafi przełamać indolencji strzeleckiej od 1 października, przyzwyczaił nas, że jest gwarantem skutecznych trafień. Problem zatem istnieje, choć Roger Schmidt jest zdania, że jeszcze w tym roku Javier zacznie znów punktować bramkarzy.

Mógłby zacząć już od jutra, zwłaszcza że statystyki odnośnie zdobywania bramek na wyjeździe są dla nas korzystne. Zawodnicy Bayeru strzelali gole w 18 ligowych meczach z rzędu poza BayAreną. Rekord wynosi 20 spotkań i został ustanowiony między wrześniem 1987 a listopadem 1988 roku.

Oba zespoły lubią grać w niedzielę. Schalke wygrało cztery ostatnie spotkania rozgrywane w tym dniu tygodnia (bilans bramkowy 13-2). Leverkusen zwyciężało w trzech ostatnich niedzielnych pojedynkach strzelając 5 goli i nie tracąc żadnego.

Kolejna statystyka, która daje Aptekarzom nadzieje na zwycięstwo, związana jest z osobą trenera Schalke. Bayer jeszcze nigdy nie przegrał z drużyną prowadzoną przez Markusa Weinzierla. Szkoleniowiec jutrzejszych rywali w 8 meczach pięciokrotnie musiał uznać wyższość klubu z Leverkusen, trzykrotnie padał remis.

Jutrzejszy mecz (początek o 17:30) nie ma wyraźnego faworyta. Mecze z Schalke przyzwyczaiły nas za to do jednego: zawsze były ciekawe, pełne zwrotów akcji i ofensywnej gry. Istnieje zatem spore prawdopodobieństwo, że jutro zobaczymy prędzej coś na kształt bokserskiej wymiany ciosów, niż piłkarskiej wersji szachów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!