Króciutka historia tatuażu.
Jednym z najsłynniejszych tatuaży będzie wąż, który widniał na ciele Franciszka Ferdynanda, a został przebity przez kule zamachowca w Sarajewie, powodując w ten sposób wybuch I wojny światowej.
Dzisiaj często starsi ludzie przyglądają się z niesmakiem młodym, którzy dumnie prezentują swoje kolorowe dzieła na skórze. Często starsi nie potrafią zrozumieć, dlaczego to robią. Tatuażu nie można tak po prostu zmazać czy zdjąć – jest to decyzja na całe nasze życie.
Sztuka ta znana jest od tysięcy lat. Znana była w starożytnej Grecji, Cesarstwie Rzymskim. Eskimosi wciągali pod skórę kawałki sznurka zabarwionego sadzą i w ten sposób dekorowali swoje ciało. Mieszkańcy Polinezji wzór wystukiwali uderzając kamieniem w ostro zakończoną kość. Prawdopodobnie od dźwięku tych urządzeń ?tau tau” – wzięła się nazwa tatuaż.
W średniowieczu tatuaż był zakazany. Jego zrobienie w tamtym okresie groziło śmiercią.
Czas odkryć geograficznych i wypraw morskich stał się renesansem sztuki tatuowania w Europie. Najczęściej spotykany był u żeglarzy, dla których tatuaż był pamiątką z podróży, bądź służył za talizman, który odstraszał złe moce i chronił przed niebezpieczeństwem na morzu, dlatego najczęstszym motywem był Chrystus.
Z upływem czasu tatuaż znów był zakazywany. W komunistycznej Polsce kojarzony był z więźniami. Dziś może zrobić go sobie każdy. Salony tatuażu są praktycznie w każdym mieście. Spotykamy je u każdego młodego i starego, pracownika biurowego i robotnika.
Dumnymi posiadaczami dziar są też piłkarze Bayeru Leverkusen.
Stefan Kiessling posiada imiona swoich dzieci. Po każdym strzelonym golu całuje właśnie te tatuaże.
Roberto Hilbert ma wytatuowany cały rękaw.
Sidney Sam posiada tatuaż na plecach, jak i na ramionach.
Przez tatuaż można udowodnić, jak bardzo jest się wiernym swojej drużynie, jej barwom, regionowi, skąd pochodzi dana drużyna.
Jak ten kibic Bayeru Leverkusen,
który w swoim tatuażu na plecach ma zawarte wszystko, co jest najbardziej rozpoznawalne w naszej drużynie: barwy, wielki napis Bayer, który wita nas przy wjeździe do miasta oraz w tle stadion BayArena. Zapewne w ten sposób chciał pokazać swoją miłość do klubu oraz oddanie swojemu miastu.
Osobiście posiadam pięć tatuaży na swoim ciele – zapewne to nie koniec, bo tatuaż wciąga jak narkotyk. Jednym z tych pięciu tatuaży jest napis Bayer Leverkusen, który znajduje się na moim prawym nadgarstku.
Jest to mój sposób na wyrażenie tego, jak bardzo jestem przywiązany do klubu, któremu kibicuję i nigdy nie przestanę. Wiarę w klubowe barwy zabiorę do grobu, jak wszystkie swoje tatuaże.
Co wy myślicie drodzy kibice o takiej formie okazywania swojego przywiązania do klubowych barw? Czy zgadzacie się, że w ten sposób można wyrażać swoje uczucia – a może sądzicie, że osoby, które to robią, chcą być cool wśród swoich znajomych? Czy ktoś z was zdecydowałby się na taki krok? Może dałem Wam w ten sposób pomysł na swój pierwszy tatuaż.
Ps.
Pamiętajcie drodzy fani: Kto się nie dziara ten fujara!
Patryk Wierzbik