Piosenka z powyższego filmiku, jeszcze w ubiegłym sezonie była śpiewana przez kibiców Liverpoolu na stadionie Anfield. Sami Hyypia, bohater tej przyśpiewki, bardzo szybko stał się ulubieńcem fanów swojego nowego klubu, Bayeru Leverkusen.  „Oh Sami, Sami…” często więc teraz „płynie” przez BayArenę. Jak to się stało, że ten doskonały stoper, wybrany przez nas zawodnikiem rundy jesiennej, trafił do Bayeru Leverkusen?

Sami Tuomas Hyypia urodził się 7 października 1973 roku w Porvoo. Można powiedzieć, że młody Hyypia był skazany na piłkę nożną. W piłkę grała jego mama, co ciekawe, stała na bramce. Futbolem pasjonował się także tata Samiego, który był jego pierwszym trenerem w juniorskim klubie. Młody zawodnik miał wtedy 16 lat. Wcześniej jego ojciec był nauczycielem wychowania fizycznego. Podczas szkolnych zawodów, Hyypia zszedł z boiska, a w jego miejsca tata wprowadził dziewczynę. To strasznie zdenerwowało Samiego. – Nie umiem przegrywać – wspomina Hyypia – Uciekłem wtedy poza ogrodzenie i zacząłem płakać.

Hyypia dosyć szybko jednak wyrobił sobie twardy charakter i ogromne opanowanie. Jego pierwszym poważnym klubem w karierze był fiński MyPa Anjalankoski. Z tym zespołem w 1992 i 1995 roku zdobywał Puchar Finlandii. W 1995 roku środkowy obrońca zadebiutował w reprezentacji Finlandii w meczu przeciwko Tunezji. To sprawiło, że w tym samym roku przeniósł się do holenderskiej ligi, do Willem II Tilburg. Klub ten zawsze pozostawał w cieniu wielkiej trójcy (Ajax, PSV, Feyenoord). Tej drużynie, w której był także kapitanem, pomógł w 1999 roku awansować do Ligi Mistrzów, co było sporym sukcesem. Hyypia nie doczekał jednak występów w tych elitarnych rozgrywkach, bowiem w tym czasie był już zawodnikiem angielskiego Liverpoolu, w barwach którego grał przez 10 lat.

Do Anglii nie przenosił się, jak to zwykle bywa, jako wielka gwiazda. Przychodząc na Anfield był po prostu jednym z wielu. Mimo tego szybko stał się podstawowym zawodnikiem i razem ze Stephanem Henchozem tworzyli świetną parę środkowych obrońców. W swoim pierwszym sezonie został nominowany do nagrody gracza roku w Premiership. W sezonie 2000/2001 wskutek kontuzji Jamiego Redknappa i Robbiego Fowlera, Gerard Houllier, ówczesny trener Liverpoolu, mianował Hyypię na kapitana zespołu. Liverpool zdobył wtedy Puchar Anglii, Puchar Ligii, Superpuchar Anglii, Puchar UEFA i Superpuchar Europy. Równie szczęśliwy sezon przydarzył się temu klubowi 4 lata później, kiedy „The Reds” zdobyli Ligę Mistrzów i ponownie Superpuchar Europy. Kapitanem zespołu był już jednak Steven Gerrard.

Kłopoty Samiego w angielskim klubie zaczęły się w 2006 roku wraz z przyjściem Daniela Aggera. Po kolejnym transferze, tym razem Martina Skrtela, Fin coraz częściej przesiadywał na ławce rezerwowych. Hyypia grał z każdym sezonem coraz rzadziej, mimo że nie łapał kontuzji i nie zawodził kibiców swoimi występami. Dlatego też po sezonie 2008/2009 nie przedłużono z nim kontraktu i na zasadzie wolnego transferu Sami Hyypia przeniósł się do Bayeru Leverkusen.

Hyypia dostał pod koniec ubiegłego sezonu propozycję z Liverpoolu, aby został trenerem juniorów. Było to dla niego jednak stanowczo za szybko, on chciał dalej grać. Wtedy zgłosił się do niego Rudi Völler, dyrektor sportowy Bayeru, z propozycją gry na BayArena. – Rok temu na spotkaniu ze skautami, jeden z nich zauważył, że Hyypia mało gra w Liverpoolu, na dodatek kończy mu się z tym klubem kontrakt. Postanowiliśmy spróbować – wspomina Völler.

Po otrzymaniu oferty z Leverkusen, Sami doradzał się swojego przyjaciela, który na co dzień mieszka w Niemczech.  – Pytałem go o poziom piłki w Niemczech, ponieważ on lepiej ode mnie znał Bundesligę. Zapytałem go również o Bayer. Powiedział, że to młody zespół, gdzie mógłbym się z moim doświadczeniem przydać – tłumaczy Fin.

Rzadko zdarza się, aby nowy zawodnik, na dodatek obrońca, tak szybko stał się ulubieńcem kibiców. Rzadko też jednak trafia się Bayerowi zawodnik z taką liczbą sukcesów. Piłkarza z takim właśnie doświadczeniem i autorytetem potrzebowaliśmy od kilku sezonów. W Bundeslidze jest zawodnikiem nie do przejścia. Na dodatek pokazał w ubiegły weekend, jak znaleźć się w polu karnym, po czym zdobył swoją pierwszą bramkę dla Bayeru.

Hyypia powinien być wzorem dla wielu młodych zawodników, którzy grają na BayArena. Fin nigdy nie dawał ciekawskiej, angielskiej prasie pretekstów do pisania o jego życiu prywatnym. Wiadomo tylko, że z żoną Susanną mają dwójkę dzieci o imionach Rico Nestor i Kasper Erik. Hyypia nie był nigdy bohaterem skandali, nocnych imprez, głośnych romansów. Poza tym swoją postawą na boisku nie raz pokazywał, że obrońca nie musi być brutalem, aby był skuteczny. Hyypia prowadził się przez całe życie na tyle dobrze, że obce były mu groźniejsze kontuzje. – Nie miałem w całej karierze większej kontuzji, co pozwoliło mi utrzymywać równą formę. A ja lubię być w dobrej formie – opowiada Hyypia.

Sami jest gwiazdą w swoim kraju. W reprezentacji już dawno przekroczył liczbę 100 występów. Nie udało mu się jednak nigdy awansować na piłkarską imprezę z Finlandią. – Gdy teraz myślę o mojej karierze, to żadnego dnia, żadnej rzeczy w niej bym nie zmienił – opowiadał niedawno Hyypia, w wywiadzie jaki ukazał się w Eurosporcie. Mimo wielu sukcesów w karierze klubowej jest jednak jeszcze coś, czego mu tak bardzo brakuje – mistrzostwa ligi. I jak na razie, jest na dobrej drodze, aby upragnione trofeum zdobyć właśnie z Bayerem.

Kibice Liverpoolu wciąż tęsknią za Finem, bowiem są niezadowoleni z postawy Aggera, Skrtela, czy sprowadzonego w miejsce Hyypi, Kyrgiakosa. Postanowili go odwiedzić w Leverkusen i grupka fanów pojawiła się na meczu Bayeru z Mainz na inaugurację rundy wiosennej. Na szczęście my nie mamy podobnych zmartwień co fani „The Reds”, bowiem Sami co najmniej do końca przyszłego sezonu będzie grał na BayArena. Jedyne co martwi to jego wiek, którego nie da się oszukać. W wieku 36 lat wielu zawodników już dawno zawiesiło korki na kołku, ale nie Hyypia. Jemu należy tylko życzyć zdrowia, bo głodu piłki i formy nigdy mu nie zabraknie.

Martin Huć

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!