Simon Rolfes w końcu wraca! 27-letni pomocnik „Aptekarzy” od dwóch miesięcy zmagał się z kontuzją prawego kolana, która uniemożliwiała mu występy. Znamy nawet datę powrotu naszego kapitana na boisko ? 2 stycznia Niemiec oficjalnie rozpocznie treningi wraz z kolegami z drużyny.

Oto krótki wywiad, który przeprowadziła z zawodnikiem gazeta Express.

Panie Rolfes, proszę  powiedzieć w jakiej formie znajduje się  pan obecnie? 
Rolfes: Z bieganiem nie ma problemu. Już przed świętami Bożego Narodzenia było całkiem dobrze. Teraz do 31 stycznia trenuję indywidualnie, przede wszystkim siłowo. Chciałbym zagrać już w meczu przeciwko Twente Enschede, który zaplanowany jest na 8 stycznia.

W połowie października mówiono, że pańska przerwa w grze potrwa tylko dziesięć dni. Jak widać  trwało to znacznie dłużej? 
Rolfes: (Śmiech), to oczywiste, że musiało to potrwać dużo dłużej. Mieliśmy wówczas bardzo wiele kontuzji, jednak koledzy z drużyny potrafią grać pod presją i jak widać wszystko skończyło się dobrze.

Można powiedzieć,  że to dobrze. Bez czterech podstawowych zawodników Bayer został  mistrzem jesieni. 
Rolfes: W tym miejscu wypada komplementować całą drużynę. Wiemy dobrze, że brakowało nam wielu zawodników, jednak to pokazuje jak szerokim składem dysponujemy i jaką zdolną mamy młodzież.

Więc wraz z powrotem tych graczy będziecie jeszcze lepsi? 
Rolfes:  Wierzę w to mocno. Nasz styl gry się nie zmieni, a do tego trener będzie miał więcej alternatyw do wyboru. Musimy jednak uważać, aby nie przeholować.

Dlaczego? 
Rolfes:  Bardzo źle jeżeli ktoś pomyśli, że wychodząc na boisko można nam dopisać zwycięstwo. Przecież nikt się nam nie podłoży i nie zdobędziemy łatwo punktów. Przed meczem nie ma faworytów, gramy jak równy z równym i musimy ?gryźć trawę?, aby zwyciężyć. W przeciwnym razie nasze ambicje możemy odłożyć na przyszły sezon. Mówię to jako nasz kapitan.

I na koniec sezonu zdobędziecie mistrzostwo? 
Rolfes:  Jeśli każdy z drużyny o tym myśli, to nie ma rzeczy niemożliwych. Mamy potencjał, aby co sezon zajmować miejsca na szczycie tabeli.

Dariusz Golenia