Robi się gorąco wokół jednego z wyróżniających się w tym sezonie piłkarzy Leverkusen. Sidney Sam znalazł się w orbicie zainteresowań naszych ligowych rywali – Schalke 04 Gelsenkirchen.
Pojawiają się plotki, jakoby Sam miał wzmocnić skład Schalke w lecie, razem z byłym bramkarzem Bayeru, występującym w drugoligowej Fortunie Düsseldorf Fabianem Gieferem. Przenosiny zostały zdementowane przez doradcę zawodnika, Dirka Hebela, ale z drugiej strony o transferze przekonane jest tak wiarygodne źródło jak Kicker.
Stwierdzić, że byłaby to wielka strata dla Bayeru, byłoby ogromnym niedopowiedzeniem. Sidney jest w tym sezonie kluczowym zawodnikiem zespołu, jednym z jego najlepszych strzelców. Ciężko stwierdzić, kto miałby go zastąpić w razie odejścia. Robbie Kruse pokazał się już z dobrej strony w naszych barwach, ale do klasy Sama jeszcze sporo mu brakuje.
Jest jeszcze inna kwestia dotycząca transferu, o której informowaliśmy niedawno na stronie: w kontrakt Sama wpisana jest klauzula, która umożliwia jego wykup za śmieszną jak na gracza tej klasy kwotę 2,5 mln euro. Gdyby jakiemukolwiek klubowi udało się go pozyskać za taką sumę, byłby to policzek dla Aptekarzy. Podwójny, zważywszy na to, że w tym wypadku kupiłby go nasz ligowy rywal.
Dochodzimy do trzeciego powodu, dla którego warto trzymać kciuki za pozostanie Sidneya w naszym klubie. Chodzi o to, by nie wzmacniać za grosze zespołu docelowo zbliżonego do nas klasą (a medialnie nawet nas przerastającego, niestety), który już drugi sezon z rzędu wącha nasze spaliny w ligowej tabeli.
Kolejne rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu z Sidneyem Samem zapowiadane są na styczeń. Oby zakończyły się sukcesem, jakim będzie związanie zawodnika z klubem możliwie jak najdłuższym kontraktem. Tym razem bez zapisów o wykupie za kwotę, która sprawia, że człowiek odruchowo chwyta się za głowę.