Kiedy byłem małym chłopcem Święty Mikołaj przyniósł mi piłkę. Powiedział też, że od tej pory mam szczególnie skrupulatnie przykładać się do podwórkowych treningów. Miałem wtedy nie więcej niż 7 lat i wierzyłem, że pan z siwą brodą oraz brzuszkiem okrągłym, jak ta piłka którą dostałem, jest naprawdę przybyszem z odległej Laponii. Ha ha haaa…
Mimo wszystko postanowiłem grać. W Soccer na moim nieśmiertelnym Pegasusie; później w PeCetową Fifę.
Dziś wiem, że choć sam mam lekki brzuszek, mój wybór był dobry. Piłka, choć systematycznie eksploatowana, dalej leży w mojej szafie, a ja mam całe kości, kilka koszulek klubu, który kocham i niezapomniane wspomnienia ze stadionowych widowisk (niekoniecznie serwowanych przez polskie drużyny).
Jaki związek z takimi kolejami mego losu mają Święty Mikołaj i jego prezent? Otóż gdy siedziałem ?Mikusiowi” na kolanach, naszła mnie idea sprawdzenia autentyczności brody… Skutek? Nienawiść do piłki oraz wujka, któremu żal było dwustronnej taśmy do przytwierdzenia siwego włosia. Przyznaję też, że jako dorosły człowiek, przebaczyłem wujowi, ale piłkarskich przyzwyczajeń nie zmienię prawdopodobnie już do końca życia. Nie chce mi się.
Wyobrażam sobie natomiast o jakich prezentach marzą osoby związane z piłką kopaną. W Polsce większość działaczy, sędziów, trenerów i piłkarzy w liście do Mikołaja poprosiła najpewniej o uniewinnienie w sprawie o korupcję. Ci, którzy meczów nie kupowali pewnie błagali o wydostanie się z tzw. ?okręgówki”. Nieszczęśni… Jaki zawód muszą przeżywać przypominając sobie, że ich wujkowie też są fałszywymi Mikołajami!!!
Niewiele lepiej jest w ligach zagranicznych. Ile klubów, tyle listów z tymi samymi nazwiskami w treści: Messi, Cristiano Ronaldo, Henry, Kaka, Rooney itd. Tak jakby każdy chciał mieć galaktyczną drużynę. A do diabła z galaktyką! Jakby we Wszechświecie nie było młodych talentów, z których można zbudować świetny, zgrany zespół… Phi!
Zastanawiam się kto w tym układzie ma gorzej. Kibice, którzy muszą oglądać nędzę polskich drużyn i śliniących się do zagranicznych gwiazdek prezesów, czy lapoński Mikołaj, któremu elfy przynoszą listę 1245 prezesów klubów, którzy chcą w swojej drużynie mieć Lionela Messiego?
Odpowiedź jest prosta. W najgorszej sytuacji jest mój wujek, który do dziś myśli że obraził mnie przynosząc piłkę Nike, zamiast Adidasa, a który wybaczyć sobie nie potrafi tego, iż nie zrobiłem piłkarskiej kariery. Ot, taki mikołajkowy psikus – rózga dla Świętego Mikołaja!
Grzegorz Wagner