Pewien internauta napisał kiedyś, że w Bundeslidze każdy może z każdym wygrać, w Ekstraklasie zaś każdy może z każdym przegrać. Niestety, Aptekarze po raz kolejny postanowili udowodnić, że pod tym względem bliżej im do futbolu po wschodniej stronie Odry. Mimo że w Moguncji to zawodnicy Bayeru pierwsi wyszli na prowadzenie, to po końcowym gwizdku sędziego na tablicy widniał wynik 3-1 dla gospodarzy.
Początek meczu w wykonaniu Bayeru należy ocenić pozytywnie. Goście dominowali, przy piłce często aktywny był Karim Bellarabi, jednak przeniesienie ciężaru gry pod pole karne Mainz nie przełożyło się na sytuacje bramkowe. Po pierwszym kwadransie gry obie drużyny oddały po jednym strzale, choć posiadanie piłki przemawiało znacznie na korzyść Bayeru (32%-68%).
W 22. minucie podanie Wendella wykorzystał Dominik Kohr, który dzięki znakomitemu przyjęciu piłki wbiegł pomiędzy obrońców Mainz i pokonał René Adlera strzałem w dolny róg bramki. Niedługo potem Aptekarze wyprowadzili groźnie wyglądającą kontrę, jednak osamotniony Volland nie dał rady z trzema obrońcami.
Z czasem jednak do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Początkowo mieli oni mniej sytuacji pod polem karnym rywala, choć wyglądały one groźniej niż ataki Bayeru. W okolicach 35. minuty niebezpieczny strzał zza linii szesnastego metra oddał Levin Öztunal?, ale po uderzeniu w poprzeczkę piłka opuściła boisko.
Ataki Mainz pod koniec pierwszej połowy zdawały się być bezskuteczne. Do czasu. W 45. minucie z lewego sektora boiska górną piłkę zagrał Daniel Brosinski, którą strzałem z woleja do bramki Leno skierował niepilnowany Yoshinori Muto. Do przerwy spotkanie było raczej wyrównane i wynik 1-1 dobrze odzwierciedlał sytuację na boisku.
Po zmianie stron obraz gry zaostrzył się. W ciągu pierwszych pięciu minut drugiej połowy faulowany był wpierw Wendell, a po krótkiej chwili Kohr. Duża liczba nieprzepisowych zagrań z obu stron przełożyła się na okazje z rzutów wolnych. Choć pierwszych kilka tego typu prób nie przyniosło efektów, to w 57. minucie, chwilę po tym, jak w miejsce niewidocznego zupełnie Brandta pojawił się Havertz, padł gol dla piłkarzy Mainz. Piłkę po strzale Öztunalego trącił jeszcze głową stoper rywali, Abdou Diallo, i zrobiło się 2-1 dla gospodarzy.
Aptekarze próbowali odrabiać straty, jednak wrzutki Mehmediego oraz strzały Bellarabiego i Wendella były niecelne lub blokowane. W 64. minucie zaś Kevina Vollanda zastąpił Joel Pohjanpalo.
W 71. minucie wyjątkową nieporadnością popisali się defensorzy Bayeru. Do zgrywanej na skraj pola karnego przez Öztunalego piłki ruszyło aż trzech zawodników gości, a piłka po strzale wprowadzonego po przerwie Suata Serdara odbiła się najpierw od łydki Mehmediego, potem od słupka i zrobiło się 3-1 dla zawodników z Moguncji.
Gol ten znacznie wpłynął na dyspozycję piłkarzy obu drużyn. W szeregi gości wdało się sporo chaosu, zarówno w ataku, jak i w obronie. Chwilę po trzeciej bramce dla Mainz przyciśnięty wysokim pressingiem Leno bardzo niecelnie wybił piłkę z pola karnego, ta znalazła się pod nogami zawodnika gospodarzy, jednak jego lob (a raczej próba oddania go) nie zbliżyła się nawet do bramki. Mimo tej niewykorzystanej okazji Mainz mogło odetchnąć i pozwolić sobie na uspokojenie gry, a Öztunal? nawet na efektowną ruletkę, do wykonania której nie zniechęciło go nawet trzech zawodników jego byłego klubu.
W 77. minucie bardzo blisko strzelenia gola był Pablo de Blasis, ale jego strzał w dolny róg koncertowo wybronił Leno. 12 minut później rzut wolny tuż przy linii pola karnego miał Bayer, jednak strzał Aránguiza trafił w głowy obrońców i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Po chwili dobrą centrą popisał się (wreszcie) Admir Mehmedi, ale główka Kießlinga była, cóż… daleka od perfekcji.
Mecz zakończył się wynikiem 3-1. Gra podopiecznych Heiko Herrlicha – co tu dużo mówić – po prostu kiepska. Kibicom Bayeru podobać mogło się co najwyżej pierwsze 30 minut spotkania. Później niestety sporo chaosu i nieudolności.
Dziwić mogło wystawienie Henrichsa na lewej stronie, gdzie nawzajem przeszkadzali sobie z Wendellem, oraz obsada prawego skrzydła, na którym do obrony nie wracał się Mehmedi, osamotniając Taha, który sobotniego popołudnia na Opel Arena grał jak cała defensywa Bayeru – źle. Nie licząc przebłysku geniuszu Kohra z 21. minuty, jedynym, co udało się dziś osiągnąć Aptekarzom, to umożliwienie Mainz przerwania serii dwóch porażek w lidze.