Dzień trzeci, niedziela 9. maja
Trzeci dzień przebywania w okolicach ziemi świętej, czy też 'obiecanej’- jak przyzwyczailiśmy się mówić na Leverkusen, rozpoczął się nam bardzo dynamicznie. Zdążyliśmy tylko wstać, umyć się, coś zjeść i trzeba było ruszać w kierunku znanej na cały świat- fabryki Bayeru.
Mimo drobnego opóźnienia, spowodowanego słabą znajomością okolicy, w Leverkusen byliśmy dopiero parę minut przed dziesiątą. Dodam że pod BayAreną powinniśmy być piętnaście minut wcześniej.. Pod wyjściem z dworca spotkaliśmy się z Gabi i podjechaliśmy razem pod stadion.
W sumie- nie napisałem jeszcze po co tam jechaliśmy. Właśnie dziś mieliśmy zwiedzać nasz drugi dom- BayArenę. Za ten punkt wycieczki musimy podziękować m.in. Pandzie, która skutecznie uruchomiła swoje kontakty.
Pod stadionem czekały już, właśnie Ela i Klaudia- sympatyczna dziewczyna, tego dnia robiąca za przewodnika i tłumacza, a na co dzień będąca wolontariuszką podczas meczów Bayeru. Po chwili dołączył do nas Paffi- zajmujący się wszystkim co z kibicami związane, lecz wycieczek po stadionie nie prowadzi. Dla nas zrobił wyjątek.
BayArena-Tour rozpoczęliśmy od wizyty na sektorze H. Tam wysłuchaliśmy historii stadionu, oraz wielu ciekawostek. Wiedzieliście np. że Reiner Calmund rozkazał rozpocząć 'sztuczny’ remont sektora H, by na stadion nie mogło wejść więcej kibiców z Kaiserlautern w 98′ roku? – my też nie.
Po długich opowieściach, przeszliśmy do vipowskiej części trybuny za bramką, która jest charakterystyczną częścią naszego stadionu- jak to powiedziano- 'akwarium’. Tam zobaczyć mogliśmy najcenniejsze trofea, jakie udało nam się do tej pory zdobyć. Puchar UEFA z 88 roku i Puchar Niemiec zdobyty w roku 1993. Oba puchary to zaledwie repliki, a tą niemieckiego pucharu, wykonał właśnie nasz przewodnik- Paffi. Ta replika, wypożyczana jest często do m.in. transmisji telewizyjnych.
W tej samej trybunie, podjechaliśmy jedno piętro w górę. Przy jednej ze ścian, widzieliśmy tabele z wszystkich sezonów, jakie Bayer spędził w Bundeslidze, a pod nimi.. mogliśmy usiąść na poduszkach, gdzie widniały twarze trenerów Bayeru z ostatnich 30 lat.
Mogliśmy 'poczęstować się’ kartami z portretami zawodników. Rozchwytywany był wychowanek wrocławskiego Śląska- Tomasz Bobel.
W tym samym pomieszczeniu były makiety byłego i obecnego stadionu, jak i kilka kontraktów- np. Kirstena, czy umowa sprzedaży Rudiego Vollera, do Olympique Marsylia.
Przeszliśmy wzdłuż bloku B, by wejść do lóż, wynajmowanych przez sponsorów Bayeru. Kosz wynajęcia jednej loży, w której mieści się 40 osób, to 10 tys. euro na mecz. Następnie- przez sektor stojący- C, w dół- praktycznie na murawę.
Praktycznie- gdyż był absolutny zakaz wchodzenia na nią. Mimo tego Beata, nie mogła się powstrzymać od kontaktu z idealnie przystrzyżoną murawą. Po prostu- położyła się na niej i odkleić się nie mogła..
Nie zabrakło oczywiście sesji zdjęciowej na ławce rezerwowych. Z ciekawości jeszcze, weszliśmy na.. sektor gości, który obklejony był vlepami ekip z całych Niemiec.
Dalszą częścią wycieczki, było zwiedzenie szatni. Kolejno przechodziliśmy przez tunel, którym piłkarze przed każdym meczem wychodzą na boisko, aż do szatni drużyny gości. Niestety w 'naszej’ szatni znajduje się zbyt wiele prywatnych rzeczy piłkarzy, przez co nie mogliśmy tam wejść.
Kolejną anegdotką, jaką przytoczył nam Paffi, była sytuacja ze słynnego meczu Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Jeszcze przed przebudową stadionu, szatnie były 2 razy mniejsze, przez co takie gwiazdy jak Beckham, oznajmiły że w tej malutkiej szatni przebierać się nie będą. Ostatecznie przebrać się musieli, a na dodatek od ?Aptekarzy? dostali 3:0.
Dalej były już kolejne pomieszczenia vipowskie, oraz sala prasowa. Nie mogłem odpuścić sobie, poprowadzenia konferencji prasowej, z serii: ?Wielki polski talent zasila Bayer Leverkusen?! Muszę przyznać, że spodziewałem się więcej przedstawicieli mediów- na sali obecna była jedynie delegacja BayerLeverkusen.pl.
Tego dnia na BayArenie wszystko było przygotowywane na mecz pożegnalny Schneidera. Szczególnie dało się to zauważyć, chodząc po sali- gdzie odbywać się miał bankiet pomeczowy- szampany i kieliszki już były przygotowane.. – To był praktycznie ostatni, godny szczególnej uwagi’ punkt wycieczki.
Po wszystkim podziękowaliśmy Paffiemu, oraz Klaudii, za poświęcony czas- następnie rozchodząc się w swoich kierunkach. Beata wróciła do swojego brata, a my- na początku w 3 osoby mieliśmy odwiedzić Dusseldorf. Miały być 3 osoby, były 4. Dołączyła Panda, lecz wcześniej zapytała Gabi, u której to mieszkała, czy.. może z nami jechać. Śmiesznie to zabrzmiało- pytanie niczym do Mamy :).
Dusseldorf- chyba drugie, po Kolonii, największe miasto w regionie, leży kilkanaście kilometrów za Leverkusen, przez co dojechanie tam zajęło nam ok. pół godziny, a już w samym centrum miasta, mieliśmy trochę problemów, ze znalezieniem wolnego miejsca parkingowego.
Samochód zostawiliśmy w bezpiecznym miejscu i zaczęliśmy pieszo zwiedzać 'rozkopane’ centrum miasta.
Przechadzając się uliczkami starego miasta, mijając m.in. jakiś maraton kolarski, ciekawie wyglądający budynek- najprawdopodobniej jakiś urząd, wielki plakat reklamujący tydzień z filmami Romana Polańskiego- przypominając sobie piątkowy wieczór- nieźle się uśmialiśmy, a w końcu dostaliśmy się na reńską promenadę, gdzie zjedliśmy śniadanio-obiad- pizzę i napoiliśmy nasze organizmy dobrym piwem. W fajnej atmosferze, nad samym Renem przesiedzieliśmy mniej-więcej godzinę.
Dalsze zwiedzanie kontynuowaliśmy nie na długo, gdyż na moment zatrzymaliśmy się w jednym z barów, by sprawdzić wynik meczu Fortuna Dusseldorf-Hansa Rostock. Parę kroków dalej, następny przystanek- kawiarnia- tam nie zabrakło kilka żarcików Pandy, a jej świetny humor- najwyraźniej spowodowany był wypitym jeszcze nad Renem piwkiem. Po wypiciu kawki- tą samą drogą, mijając plakat Polańskiego, czy wyścig kolarski, wracaliśmy do samochodu.
Droga na działkę- gdzie to dzień wcześniej świętowaliśmy, zajęła nam krótką chwilę. Tam wysadziliśmy Pandę, od Gabi odebraliśmy nasze 'pierdoły’ i ruszyliśmy już do Marcela, gdzie odpoczywając spędziliśmy końcówkę tego pięknego dnia..