Bayer przegrał pierwszy mecz drugiej rundy Ligi Europejskiej z Benficą Lizbona 0:1. Za tydzień w Lizbonie, Aptekarze będą musieli odrobić tę stratę. Spotkanie rozczarowało poziomem. Nasz zespół rzucił się do ataków dopiero po utracie gola. Przegrana nie do końca zasłużona, ale na życzenie gospodarzy.
Trenerzy obu drużyn nieco zaskoczyli wystawionymi składami, nie posyłając do boju swoich wszystkich najsilniejszych piłkarzy. Więcej przetasowań dokonał duet z Bayeru: Hyypia – Lewandowski. W podstawowym składzie znalazł się Hajime Hosogai (Daniel Carvajal poza kadrą, prawdopodobnie odpoczywał) i powracający po kontuzji Michal Kadlec, który zastąpił Sebastiana Boenischa. Ponadto na ławce usiadł jeszcze strzelec dwóch bramek w hicie z Dortmundem, Stefan Reinartz, a jego pozycję zajął Jens Hegeler.
Pierwsza połowa była rozgrywana w wolnym tempie, żeby nie powiedzieć, że była zwyczajnie nudna. Zespoły bały się podjęcia ryzyka. Choć Bayer miał optyczną przewagę, to niewiele z niej wynikało. Aktywny był Gonzalo Castro, aktywny Simon Rolfes, walczył Andre Schurrle ze Stefanem Kiesslingiem, ale nie stworzyli realnej szansy do zdobycia bramki. Zrywami do akcji ofensywnych podłączali się boczni obrońcy, ale czynili to rzadziej i z gorszym skutkiem, niż duet, który do tej pory grał w lidze.
W drugiej połowie za Schurrle pojawił się Sidney Sam. Rozpoczęła się ona podobnie do pierwszej. Bayer próbował, Bayer prowadził grę, ale nie stwarzał akcji bramkowych. Zawodnikom w grze przez cały mecz przeszkadzał padający śnieg i zmarznięta murawa. Benfica skupiała się głównie na obronie i jedynie strzałami z daleka chciała zagrozić bramce Aptekarzy.
Uśpieni kibice doczekali się emocji dopiero w 60 minucie. Najpierw doskonałą okazję miał Kadlec, który w zamieszaniu podbramkowym nie potrafił wepchnąć piłki do siatki. Po chwili z kontrą ruszyła Benfica. Piłka błyskawicznie przeniosła się pod pole karne Bayeru, nie zdążyła wrócić i ustawić krycie defensywa Bayeru, po czym oko w oko z Leno stanął Oscar Cardozo i wykorzystując ze spokojem tę okazję sprawił, że nasz zespół stracił pierwszego gola na BayArenie w tej edycji Ligi Europy.
Nie do końca zasłużone prowadzenie Benfiki podrażniło gospodarzy. W kolejnych minutach doskonałe okazje marnowali Hegeler i Bender. Ten pierwszy w 69 minucie, po świetnym dryblingu znalazł się w polu karnym Benfiki, ale żaden z jego kolegów nie ruszył za akcją i dograna piłka w pole padła łupem obrońców gości.
W 70 minucie na boisku w miejsce Castro pojawił się Arkadiusz Milik, debiutując tym samym w europejskich pucharach. Minutę później znów okazję miał Hegeler, ale jego strzał z rzutu wolnego obronił portugalski golkiper. Po chwili do okazji mógł dojść Milik, ale przeszkodził mu w tym Sam, który był na spalonym.
Nasz zespół atakował, stwarzał wiele sytuacji, ale nie zapominała o tym także ekipa gości, która raz za razem groźnie kontrowała. W doliczonym czasie gry, wyrównującego gola mógł zdobyć Sam, ale piłkę posłaną przez niego lobem nad bramkarzem, która zmierzała do siatki rywala, wybił w ostatniej chwili Melgarejo.
Bayer przegrał. Przegrana z której korzyści żadnych. Piłkarze, nie zdobywając jakiejkolwiek zaliczki przed rewanżem, stracili na dodatek bezcenne siły. A już za ponad 40 godzin ligowy mecz z Augsburgiem.
Bayer 04 Leverkusen – Benfica Lizbona 0:1 (0:0)
Bramki: Cardozo (61).
Żółte kartki: Bender, Kiessling, Milik – Perez, Gaitan.
Bayer 04: Leno – Hosogai (82 Boenisch), Wollscheid, Schwaab, Kadlec – Bender, Rolfes, Hegeler – Castro (70 Milik), Schurrle (46 Sam), Kiessling.
Trenerzy: Sami Hyypia i Sascha Lewandowski.
Benfica: Artur Moraes – Andre Almeida, Luisao, Garay, Melgarejo – Andre Gomes (42 Perez), Matic, Gaitan – John, Urreta (57 Salvio) – Cardozo (72 Lima).
Trener: Jorge Jesus.
Sędzia: Antonio Mateu Lahoz.
Widzów: 26 000.