Po raz drugi z rzędu Bayer traci w doliczonym czasie gry punkty. O ile jednak przed tygodniem można było pogodzić się z porażką z Wolfsburgiem, o tyle trudniej przyjąć remis z Augsburgiem po meczu, w którym Bayer był zespołem lepszym. Dla Augsburga to pierwsze wywalczone punkty w historii rywalizacji z ekipą z Leverkusen.
Tym razem Bayer w końcu zaczął spotkanie jak na faworyta przystało. Agresywnie, odważnie, z przekonaniem o własnych umiejętnościach. Roger Schmidt zaskoczył zestawieniem przesuwając na prawą obronę Gonzalo Castro, na szpicy umieszczając Josipa Drmicia, a tuż za nim Juliana Brandta. W podstawowym składzie znalazł się też Simon Rolfes, który jeśli tylko zaliczy jeszcze kilka takich meczów, to nie odpędzi się od próśb o przedłużenie swojej kariery.
Oglądaliśmy więc Bayer szybki, Bayer, którego zawodnicy nie grali schematycznie, wymieniając pozycje. Karim Bellarabi szalał to na lewym skrzydle, to na prawym skrzydle, to cofał się po piłkę, biorąc się za rozgrywanie akcji. Świetnie rozumiał się zwłaszcza z Drmiciem i obaj nasi zawodnicy właściwie już w pierwszej połowie powinni przesądzić losy meczu. Trafił jednak do siatki tylko raz Drmić, pokonując na raty golkipera rywali Marwina Hitza. Swoją świetną okazję miał również Heung-Min Son, ale piłkę zmierzającą do pustej bramki, wybiła defensywa gospodarzy.
Augsburg częściej posiadał piłkę, ale nie miał pomysłu na przeprowadzenie wielu groźnych akcji. Dwukrotnie groźnie strzelał Bobadilla, korzystając ze złego ustawienia Wendella.
Brazylijczyk był najgorszym zawodnikiem tego meczu. Jego błędy w ustawieniu, brak koncentracji były mocno niepokojące. W drugiej połowie, do spółki z Kyriosem Papadopoulosem sprezentowali gospodarzom kilka okazji, a po jednej z nich piłkę w siatce, w sytuacji sam na sam umieścił Caiuby, który dał po przerwie świetną zmianę.
Po wyrównaniu sunęły ataki na bramkę Leno. Panikować zaczął Roger Schmidt, który w miejsce ofensywnych Sona i Brandta wprowadził Reinartza (jeszcze przed wyrównaniem) i Hilberta, czyli piłkarzy lepiej czujących się w defensywie. I choć Reinartz, po rykoszecie, wyprowadził Bayer ponownie na prowadzenie, to nie zmienia to faktu, że te zmiany znacznie osłabiły dobrze funkcjonujący atak naszej drużyny.
Choć w ostatnich minutach Augsburg nie stworzył wielu groźnych sytuacji i wydawało się, że trzy punkty ostatecznie pojadą do Leverkusen, to powtórzył się znany nam doskonale czarny scenariusz. Rzut rożny, tłok w polu karnym i pada gol, na dodatek zdobyty przez Hitza, bramkarza Augsburga. Po chwili, za sprawą Altintopa, podopieczni Markusa Weinzierla mogli zadać jeszcze jeden cios przyjezdnym, ale piłka na szczęście trafiła w słupek bramki Leno.
Bayerowi znów zabrakło koncentracji do ostatnich minut i konsekwentnej, równej gry przez całe spotkanie. Choć pierwsza połowa powiała optymizmem i dała z pewnością wiele do myślenia Schmidtowi, to mocno niepokoi postawa Wendella. Przed Bayerem mecz z Atletico, finalistą ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Choć w piłce sensacje zdarzają się bardzo często, to o sprawienie takiej w środową noc będzie bardzo trudno.