Obie drużyny notują kiepskie tygodnie i obie miały sporo pracy w przerwie na mecze reprezentacji. Eintracht w ostatnich dziewięciu meczach wygrał tylko raz, a w ostatnich trzech spotkaniach nie zdobył bramki. Bayer – wiadomo: kłopoty z defensywą i trudność z wygrywaniem z zespołami z czołówki.
Eintracht do takich nie należy, ale już w tym sezonie udowadniał, że ma niemały potencjał, zwłaszcza w ofensywie. 4:1 ze Stuttgartem czy 6:2 z Kolonią, to nie są wyniki przypadkowe.
Obie drużyny przystąpią do dzisiejszej rywalizacji nieco osłabione. W Eintrachcie zabraknie przede wszystkim Harisa Seferovicia i Marko Russa. Nieobecni w zespole Rogera Schmidta w zasadzie się nie zmienili, a doszedł do nich Kyriakos Papadopoulos, który musi pauzować za czerwoną kartkę.
Nieudane poprzednie tygodnie zmuszają drużynę do myślenia o tym, że w zasadzie już każdy mecz do końca roku będzie takim o sześć punktów. W innym miejscu miała być teraz drużyna, zwłaszcza po takich transferach. Roger Schmidt ma pewnie wciąż wielki kredyt zaufania, ale z każdą kolejną stratą punktów, wśród kibiców będzie przybywać mu niechętnych.
Miejmy nadzieję, że po przerwie na mecze reprezentacji forma strzelecka nie uciekła Chicharito, że ciągle w gazie będzie Kampl. Jednak najbardziej liczymy na powrót do dawnej dyspozycji Omera Topraka i – przede wszystkim – Hakana Calhanoglu, który, co niewykluczone, być może jednak rozpocznie ten mecz na ławce rezerwowych.
Coś mamy przeczucie, że będziemy dziś świadkami większej ilości goli. Czy tylko dla nas? Bernd Leno tylko czterokrotnie w meczach ligowych zanotował w tym sezonie czyste konto. I zdaje się, że poprawę gry Bayer należy zacząć właśnie od defensywy.