Bayer odniósł drugie z rzędu zwycięstwo w Bundeslidze, pokonując na wyjeździe VfB Stuttgart 1:0. Strzelcem jedynego gola w tym meczu był Stefan Kiessling. Już za tydzień, Aptekarzy czeka spotkanie na szczycie. Na stadion wicemistrza Niemiec do Leverkusen przyjedzie drużyna broniąca ligowego trofeum, czyli Borussia Dortmund.
Dla Bayeru była to trzecia kolejna wygrana nad Stuttgartem. Dobrze w bramce Aptekarzy zagrał Bernd Leno, który musiał dziś łapać strzały kolegów z zespołu, z którego do Leverkusen jest tylko wypożyczony. Dobrze w tym meczu zaprezentował się Andre Schurrle. Więcej niż poprawnie zagrała cała defensywa, która drugi mecz z rzędu nie dopuściła do utraty bramki.
To nie znaczy jednak, że gospodarze nie mieli żadnych okazji do zdobycia gola. Szczególnie w drugiej połowie, co trochę sunęły groźne ataki na bramkę Leno. Nasza obrona ciągle ma problem z dośrodkowaniami, po których podopieczni Bruno Labbadii albo oddawali strzały na bramkę, albo zgrywali piłkę innym partnerom – w obu przypadkach brakowało jednak dokładności.
Nasz zespół, dosyć szybko zaczął bronić cennego rezultatu, cofając się głęboko na swojej połowie. W kontratakach brała udział niewielka liczba zawodników, stąd kontry ograniczały się do indywidualnych akcji Sidneya Sama i Renato Augusto.
Więcej zgrania było w pierwszej części gry, gdy ze wspomnianą dwójką dobrze współpracowali Schurrle i Kiessling. Ten drugi został bohaterem meczu, strzelając swoją pierwszą bramkę w sezonie, po tym, jak wykorzystał błąd bramkarza Ulreicha, który wybił przed siebie piłkę po silnym strzale z dystansu Kadleca – naszemu napastnikowi nie pozostało nic innego, jak z najbliższej odległości wbić futbolówkę do siatki.
Bayer miał jeszcze dogodne okazje do podwyższenia rezultatu, głównie za sprawą Schurrle i Sama, lecz piłka po ich strzałach mijała nieznacznie bramkę rywala. Gospodarze kończyli ten mecz w osłabieniu, po drugiej żółtej kartce, a w konsekwencji czerwonej dla Boulahrouza w samej końcówce meczu. Po chwili, arbiter Gagelmann zakończył spotkanie.
Nasz zespół nie zademonstrował wielkiego futbolu, do jakiego często nas przyzwyczajał w ubiegłym sezonie. Jednak większe zaangażowanie, a także spokój w rozgrywaniu piłki, szczególnie przez pierwszą godzinę spotkania, dało cenne trzy punkty na trudnym terenie. Na mecz z Dortmundem to może być za mało, ale Robin Dutt ma cały tydzień by popracować z drużyną. Oby ten czas wykorzystali jak najlepiej.