Fenomenalne widowisko w Gelsenkirchen zgotowali nam dziś piłkarze Schalke i Bayeru. Po szalonym meczu wracamy z Gelsenkirchen z tarczą pomimo tego, że do przerwy na tablicy świetlnej widniał rezultat 0:2 dla gospodarzy. W drugiej połowie podopieczni Rogera Schmidta wyszli całkowicie odmienieni. Do roboty wzięło się nasze trio BBC – Brandt, Bellarabi, Chicharito, wynikiem czego były trzy bramki strzelone w sześć minut, które dały nam ostatecznie zwycięstwo.
Spotkanie to było niezwykle ważne w kontekście utrzymania trzeciej pozycji, gwarantującej bezpośredni start w fazie grupowej przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Nie dość, że w tej walce liczyło się właśnie Schalke to jeszcze depcząca nam po piętach Hertha Berlin straciła dziś punkty w Monachium przegrywając z Bayernem 0:2. Zwycięstwo pozwoliłoby nam odskoczyć na pięć punktów Herthę i ze spokojem myśleć o utrzymaniu miejsca do końca sezonu.
Początek jednak zapowiadał coś innego. Zawodnicy Schalke bardzo szybko doszli do głosu. Nie minęło ledwie pięć minut, a Toprak zdążył powalić Sane w polu karnym, prokurując tym samym jedenastkę. Na całe szczęście Leno przypomniał wszystkim, że nie na darmo nosi przydomek ?Elfmeterkiller” i kapitalnie wybronił strzał Huntelaara.
Nie zniechęciło to jednak gospodarzy do kolejnych ataków. Efekt tego przyszedł niespełna 10 minut później, kiedy to Maxim Choupo-Moting wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Kameruńczyk otrzymał świetne podanie i po przebiegnięciu kilku metrów zdecydował się na strzał. Piłka odbiła się lekkim rykoszetem od obrońcy, lecz wystarczyło to, aby zmylić Leno. Dzięki temu Schalke prowadziło 1:0.
W 29 minucie zrobiło się już 2:0. Gospodarze wykorzystali fakt, że defensywa Bayeru była dziś dziurawa jak szwajcarski ser. Max Meyer świetnie wypatrzył niepilnowanego Leroya Sane, a ten ze spokojem wykończył akcję pod nogami bezradnie interweniującego Leno.
Na domiar złego urazu nabawił się Tim Jedvaj i konieczna było przeprowadzenie zmiany. Schmidt desygnował w miejsce młodego Chorwata jeszcze młodszego Henrichsa.
Schalke było tego wieczoru drużyną przeważającą, grającą kapitalne zawody i nikt by się nie spodziewał, że cokolwiek może się zmienić. Na całe szczęście dla nas to jest futbol, a tu dzieją się rzeczy niesłychane. Zapewne teraz każdy z nas się zastanawia co Roger Schmidt powiedział swoim zawodnikom w szatni. Musiał zachować się jak urodzony psycholog, bądź dał piłkarzom jakiegoś dopalacza rodem z filmu Kosmiczny mecz. Tak czy inaczej poskutkowało. Zawodnicy Bayeru wybiegli z szatni całkowicie odmienieni.
Na efekty nie czekaliśmy długo. Zaledwie dziesięć minut po wznowieniu meczu bramkę kontaktową strzelił niezawodny w ostatnich tygodniach Julian Brandt. Młody Niemiec ładnie uderzył z ostrego kąta pod nogami golkipera Schalke i tym samym dał swoim kolegom sygnał, że w tym meczu może się jeszcze wszystko zdarzyć. Warto zaznaczyć, że była to piąta bramka w piątym meczu z rzędu strzelona przez tego zawodnika.
Zaledwie minutę później mógł być już remis. Goście przeprowadzili akcję niczym Barcelona, lecz ostatecznie Aranguiz trafił tylko w poprzeczkę. Na całe szczęście dla nas na wyrównanie czekaliśmy kolejną minutę. Tę bramkę polecam wszystkim zobaczyć w powtórkach, bo słowami nie da się tego tak dobrze opisać. Znajdujący się na lewej flance Bellarabi otrzymał kilkudziesięciometrowe podanie, które w niekonwencjonalny sposób zamienił na bramkę. Niemiec uderzył z powietrza wewnętrzną częścią stopy, trafiając przy bliższym słupku. Duży błąd przy tej bramce popełnił Fährmann.
Na stadionie zapanowała wrzawa. Kilka minut temu doprowadzenie do wyrównania było szczytem marzeń kibiców. Bayeru. Nikt się nie spodziewał, że tak szybko się wszystko zmieni. Dzieła zniszczenia dokończył Chicharito, który wykorzystał szybką kontrę i pokonał bezradnego bramkarza gospodarzy. W szeregach Schalke zapanowała konsternacja.
Do końca spotkania byliśmy świadkami jeszcze wielu dogodnych okazji zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Raz Aranguiz trafił w poprzeczkę z rzutu wolnego, a raz Leno popisał się fenomenalnym refleksem wybraniając silny strzał Choupo-Motinga. Ciężko wspomnieć o każdej sytuacji, bo tego było naprawdę wiele. Dzięki temu nasze oczy były łechtane tak świetnym widowiskiem, że nieprędko zobaczymy podobne. Starszym kibicom z całą pewnością przypomniał się pamiętny mecz z Schalke, w którym przegraliśmy 4:7. Tym razem to my okazaliśmy się drużyną lepszą, dzięki czemu możemy śmiało myśleć o Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.