To w końcu musiało nastąpić: przebrała się miara cierpliwości reprezentanta Szwajcarii, Josipa Drmica. Sprowadzony z 1.FC Nürnberg napastnik ma dość roli jokera w drużynie Rogera Schmidta. Tym bardziej że grzanie miejsca na ławce rezerwowych w klubie przeniosło się w jego przypadku na status w reprezentacji.
W poprzednim sezonie dla klubu z Norymbergi Drmic strzelił 17 goli. Tym samym w premierowym roku w Bundeslidze Szwajcar zdobył o 4 bramki więcej niż w rozgrywkach ligowych 2012/13 w Szwajcarii, gdy biegał po boiskach w koszulce FC Zürich. Świetna postawa w barwach spadkowicza z Frankonii poskutkowała transferem do Bayeru Leverkusen.
Wybierający się na mistrzostwa świata do Brazylii Drmic z pewnością zacierał ręce na myśl o możliwości gry w Lidze Mistrzów i luksusie rywalizacji o czołowe lokaty w tabeli, zamiast rozpaczliwej walki o utrzymanie. Szwajcar ewidentnie nie był gotowy na zmierzenie się z pozycją, jaką w klubie znad Renu piastuje Stefan Kiessling.
Mundial dla Drmica nie był tak udany, jak zapewne marzył młody napastnik. Szwajcaria wprawdzie wyszła z grupy, ale po drodze doznała upokarzającej porażki 2-5 z Francją. W 1/8 finału po dogrywce uległa Argentynie. Drmic z mundialu wracał z dorobkiem czterech występów, z czego trzy mecze zaczynał w wyjściowej jedenastce. Liczba bramek na turnieju: okrągłe zero. Na pocieszenie zostały mu dwie asysty. Rudi Völler przed mistrzostwami stawał na głowie, by sfinalizować transfer Josipa jak najszybciej. Powód: piłkarz mógłby wypromować się na brazylijskich boiskach, co zawyżyłoby znacząco sumę, jaką trzeba byłoby zapłacić celem wyrwania utalentowanego Szwajcara z 1.FC Nürnberg.
Jak się okazało, pośpiech wcale taki konieczny nie był. Drmic Brazylii nie zawojował. Nie zawojował też – jak na razie – Bundesligi w swoim drugim sezonie na niemieckich boiskach. Na dziś jego liczby wyglądają następująco: 188 minut w lidze i jedna bramka, czyli honorowe trafienie w przegranym 1-4 spotkaniu z Wolfsburgiem; jedynym meczu, w którym Josip wyszedł w wyjściowej jedenastce. Bilans nie urzeka, prawda?
Nic dziwnego, że napastnik po jedenastu kolejkach Bundesligi zaczął się niecierpliwić, czemu dał wyraz w publicznej wypowiedzi, zamieszczonej w szwajcarskiej ?Neue Luzerner Zeitung”: – Muszę przyjąć do wiadomości, że moje dobre mistrzostwa świata i cudowny ostatni sezon zostały dość szybko zapomniane. To, że nie jestem zachwycony moją obecną sytuacją, jest oczywiste. Naturalnie życzyłbym sobie więcej zaufania i szans na grę.
Nie jest zaskoczeniem, że powyższą wypowiedź szybko podchwycił specjalizujący się w skandalach niemiecki ?Bild”. Na jego łamach zrozumienie dla rozczarowania Drmica wyrazili Rudi Völler i Michael Schade. Völler zauważył, że w swoim pierwszym sezonie w Leverkusen Stefan Kiessling również przechodził trudny okres. Byłoby to kolejne podobieństwo między tymi dwoma zawodnikami, którzy przeszli z 1.FC Nürnberg do Leverkusen za niemal identyczną kwotę (w granicach sześciu milionów euro).
Niezadowolenie Szwajcara, zdaniem ?Bilda”, zwróciło uwagę dwóch klubów z północy Niemiec: Hamburger SV i Werderu Bremen. Prezes Werderu, Thomas Eichin, zagadnięty przez dziennikarza ?kickera”, nie chciał potwierdzić ani zaprzeczyć zainteresowania Drmicem. Uwzględniając warunki finansowe klubu z Bremy, można stwierdzić, że Eichin buja w obłokach, jeżeli rzeczywiście marzy o transferze reprezentanta Szwajcarii. Zresztą Werder ma inne priorytety; na celowniku klubu znajdują się ofensywny Bryan Ruiz z Fulham oraz obrońca Juventusu Turyn, Luca Marrone. Werder raczej nie jest tak majętnym klubem, by przy konieczności wzmocnienia innych pozycji sprowadzić do siebie dodatkowo zawodnika wycenianego na 8 milionów euro – powołując się na transfermarkt.de.
Zresztą wszelkie pogłoski o odejściu Drmica z Bayeru uciął jednoznacznie prezes Schade: – Dzięki Kiesslingowi i Drmicowi mamy dwóch dobrych napastników. Proszę sobie wyobrazić, że jeden odchodzi – wtedy nie mielibyśmy zastępcy…
Schade próbuje pocieszać Josipa przykładem Roberta Lewandowskiego, który miał ciężkie przetarcie w swym pierwszym sezonie w Borussii Dortmund. Jednak umówmy się – przypadek Lewandowskiego nijak nie pasuje do sytuacji Drmica. Inaczej wyglądają oczekiwania na grę piłkarza, który trafia do mocnej ekipy, grającej w jednej z najsilniejszych europejskich lig z polskiej Ekstraklasy, inaczej będzie się na to zapatrywał napastnik, który na poziomie Bundesligi grywał już regularnie i z podobną regularnością zdobywał bramki.
Problem dostrzega nawet bezpośredni rywal do walki o miejsce na szpicy Bayeru, Stefan Kiessling. ?Kiess” w wywiadzie udzielonym dziennikowi ?Rheinische Post” stwierdził o Drmicu: – Dla osiemnasto- albo dziewiętnastolatka to wielka radość, że w ogóle gra. Ale on ma już za sobą kilka lat ciągłej gry na profesjonalnym poziomie. To ciężkie dla napastnika.
Słowa Kiesslinga o nastolatku cieszącym się z każdej minuty spędzonej na boisku przypominają o Arkadiuszu Miliku, który na swoim profilu na Facebooku podkreślał po każdym występie w ogonie spotkań Bundesligi, jakie to dla niego ważne, że w ogóle wyszedł na boisko i miał okazję doświadczyć choć przez chwilę gry na najwyższym poziomie rozgrywek w Niemczech. Ale znów – Milik przeszedł do Bayeru z Górnika Zabrze, trafił do zupełnie innego piłkarskiego świata. Drmic Bundesligi już liznął, z powodzeniem. Ciężko sobie wyobrazić, żeby rola zmiennika na dłuższą metę mu pasowała.
Tym bardziej, że ostatnio jokerem stał się również w narodowej kadrze. W reprezentacyjnej hierarchii wyprzedzili go inni ofensywni gracze z Bundesligi: Admir Mehmedi (SC Freiburg), Xherdan Shaqiri (Bayern Monachium) oraz Haris Seferovic (Eintracht Frankfurt). To wymieniona powyżej trójka ma zagrać w ataku prowadzonej przez Vladimira Petkovica szwajcarskiej kadry w meczu eliminacji do Euro 2016 z Litwą. Już po ostatnim spotkaniu z San Marino (4-0, Drmic zmieniony w przerwie przez Mehmediego) kibice ze Szwajcarii wieszali psy na Rogerze Schmidcie, obwiniając szkoleniowca Aptekarzy za to, że ?popsuł” im Drmica notorycznym sadzaniem go na ławce.
Irytację fanów szwajcarskiej piłki powiększa zapewne bezgraniczne zaufanie, jakim Schmidt darzy Stefana Kiesslinga. Choć król strzelców Bundesligi z sezonu 2012/13 notuje właśnie najdłuższy w swej karierze okres bez trafienia w lidze (814 minut!), nie musi się martwić o miejsce w składzie. Rotacje pozycji w Leverkusen go nie dotyczą: choć ?Kiess” ma na karku już trzydzieści lat, zawsze – poza wspomnianym już meczem z Wilkami – wychodził na boisko w podstawowym składzie, łapiąc oddech dopiero podczas przerw na mecze reprezentacji.
Schmidt podkreśla zasługi Kiesslinga dla drużyny: jego walkę, posłuch wśród pozostałych graczy. Nie da się ukryć, że trener Aptekarzy ma rację. Stefan nigdy nie przechodzi obok meczu, nigdy nie odpuszcza, swoją postawą sporo daje zespołowi z przodu. Ale bramek już nie zdobywa, a przynajmniej nie w takiej liczbie, do jakiej przyzwyczaił przez lata kibiców zasiadających na trybunach BayAreny. Dopóki w strzelaniu goli wyręczali go inni, problemu właściwie nie było. Ale ostatnie trafienie Aptekarzy w lidze to fenomenalnie wykonany przez Hakana Calhanoglu rzut wolny w spotkaniu z Schalke. Ostatniej ligowej bramki z gry należy szukać w meczu ze Stuttgartem, który odbył się 18. października. Czyli niecały miesiąc temu.
Lepiej Bayerowi idzie w Lidze Mistrzów, ale indolencja strzelecka w krajowych rozgrywkach naprawdę martwi. Wystarczyła fizyczna gra HSV, czy podwójne zasieki postawione przez zawodników Mainz, by wytrącić Aspirynom z ręki wszelkie argumenty do zdobywania bramek. Nic dziwnego, że na wstępie czwartkowego treningu, na którym pojawiło się czterech bramkarzy i ledwie ośmiu zawodników z pola, Roger Schmidt obwieścił: – Dziesięć minut rozgrzewki i strzelamy gole. Jeśli Aptekarze mają wrócić na właściwy, zwycięski szlak, muszą solidnie popracować nad skutecznością. Problem wykańczania akcji pojawia się już nie pierwszy raz w tym sezonie, jednak po kilku początkowych kolejkach polegał na tym, że Bayer strzelał za mało (vide domowy mecz z Werderem). Teraz nie strzela w ogóle.
Kto temu zaradzi? Szybki, przebojowy Bellarabi, lubujący się w łamaniu akcji do środka i atomowych uderzeniach z dystansu Son, zabójczo skuteczny z rzutów wolnych Calhanoglu? A może wreszcie przełamie się Kiessling?
Całkiem prawdopodobne, że szansę dostanie jednak Drmic. Media wywierają presję na Rogera Schmidta, coraz więcej kibiców Bayeru krytykuje bezwarunkowe stawianie na Kiesslinga… A także politykę klubu wobec młodych zawodników. Ajax Amsterdam chce wykupić Arka Milika za umówione 2,5 miliona euro. Milik, który w Ajaxie dostaje szanse na grę, z pewnością będzie chciał pozostać w Holandii. Fani Bayeru nie przyjęli tej wieści z entuzjazmem – delikatnie rzecz ujmując. W Niemczech dominują stwierdzenia, że Aptekarze zbyt łatwo pozbyli się zawodnika z ogromnym potencjałem. Czy podobny los spotka Josipa Drmica? Wszystko zależy od tego, czy Schmidt zdecyduje się posadzić na ławce niezatapialnego Stefana Kiesslinga…
Adrian Liput