Trudno wyobrazić sobie scenariusz na jutrzejszy, wieńczący nasze zmagania w tegorocznej fazie grupowej Ligi Mistrzów mecz z AS Monaco, który na koniec dałby nam podstawy do czegokolwiek więcej od wzruszenia ramionami.
W przypadku porażki lub remisu świat nie zwali nam się na głowy, w końcu wywalczony korespondencyjnie w poprzedniej kolejce awans mamy w kieszeni. Nie gramy nawet o pierwsze miejsce, ponieważ pewni jesteśmy tego, że rozgrywki skończymy na pozycji adekwatnej do przydomka Vizekusen. Jeśli zaś zwyciężymy, znajdą się jak najbardziej uzasadnione podstawy do narzekania o to, że można było przecież wysilić się i wygrać w weekend, w pojedynku z Freiburgiem (1-1).
Najgorsze, że mecz z Monaco nie zapowiada się na specjalnie porywający. Obie drużyny wystawią pewnie półrezerwowe składy (Schmidt: „Zastanawiam się nad jedną czy drugą zmianą, również w bramce”), skoro żadna siła nie może zmienić układu górnej połówki tabeli. Ponadto nasz rywal nie słynie z radosnej i ofensywnej gry, za to dobrze broni, a jak wszyscy doskonale wiemy, Aptekarze w ostatnim czasie mają problemy ze stwarzaniem sobie szans. Gwarant goli w poprzednim sezonie ?Chicharito ? w ostatnim okresie co mecz udowadnia, że nie ma pozycji, z której nie potrafiłby przestrzelić. Jego aktualna forma jest, używając języka dyplomacji, dyskusyjna. Wobec tego nadzieje w ofensywie kibice Bayeru pokładają w Hakanie Calhanoglu, który znajdował drogę do bramki rywali trzykrotnie w ostatnich pięciu meczach w barwach klubu.
Na domiar złego grono kontuzjowanych zasilił piłkarz, który jako jeden z nielicznych nie ma sobie w bieżącym sezonie nic do zarzucenia. Mowa o Kevinie Kamplu: w meczu z Freiburgiem pomocnik Aptekarzy uszkodził śródstopie na tyle poważnie, że wypada na osiem tygodni. Roger Schmidt w wypowiedzi dla prasy broni trenera od przygotowania fizycznego, Olivera Bartletta, niemniej sytuacja nie wygląda najlepiej; w Leverkusen znów mamy do czynienia z plagą urazów. Gwoli przypomnienia: tylko w ostatnim tygodniu kontuzje wykluczające z gry na kilka tygodni złapali Kevin Volland i Admir Mehmedi.
Żeby nie było tak całkiem pesymistycznie, do gry gotów jest (podobno) Ömer Toprak. Reprezentant Turcji trenuje już z resztą drużyny.
Trudno wyobrazić sobie, żeby w środku tygodnia w meczu o pietruszkę trend ze spotkań Bundesligi nagle się odmienił i BayArena zapełniła się w komplecie. Znów zatem będziemy straszyć neutralnych widzów widokiem pustych krzesełek ? o ile znajdą się tacy koneserzy, którzy zdecydują się wybrać akurat to spotkanie.
Mecz poprowadzi arbiter z Litwy, Gediminas Mažeika. Pierwszy gwizdek o 20:45.