Patrząc na przebieg rywalizacji o koronę króla strzelców w obecnym sezonie, można dojść do wniosku, że żadnemu zawodnikowi na tym tytule nie zależy. To oczywiście mylące. Akurat w obecnych rozgrywkach powinno zależeć wielu napastnikom – i to bardzo – na zdobywaniu bramek. W końcu walczą o czerwcowy wyjazd do RPA na Mistrzostwa Świata.
Pogoń za europejską czołówką
Nieskuteczność snajperów z klubów Bundesligi jest jednak na porządku dziennym. No dobra, na cotygodniowym. Klasyfikacji strzelców przewodzi obecnie z 13 bramkami Stefan Kiessling z Bayeru Leverkusen. Za nim z 11 golami plasuje się trzech zawodników: Lucas Barrios (Borussia Dortmund), Albert Bunjaku (1. FC Nürnberg) i Kevin Kuranyi z Schalke 04 Gelsenkirchen. Po 10 trafień na swoim koncie mają: Eren Derdiyok (Bayer 04 Leverkusen), Edin Dzeko (VfL Wolfsburg) i Mario Gomez z Bayernu Monachium. Blisko czołówki z 9 golami jest także napastnik Werderu Brema, Claudio Pizarro.
Każdy z wyżej wymienionych zawodników ma za sobą słabszy okres w tym sezonie. Żaden z nich nie potrafił regularnie dawać odrobinę radości swoim kibicom poprzez strzelenie bramki. Lider strzelców, Stefan Kiessling, w ostatnich meczach prezentuje słabszą formę, Lucas Barrios miał słabszy początek sezonu, a Albert Bunjaku słabiej spisywał się pod koniec rundy jesiennej. Gorzej tegoroczny sezon rozpoczął Kuranyi, a Dzeko i Derdiyok przez całą rundę jesienną prezentowali nierówną formę, zdobywając bramki raz na jakiś czas i dopiero wiosną zaczęli regularnie trafiać do siatki.
Najlepsi snajperzy Bundesligi słabo prezentują się w porównaniu do czołowych strzelców innych europejskich lig. Wayne Rooney z Manchesteru United w ligowych rozgrywkach zdobył już 21 bramek. Tyle samo goli strzelił Kris Boyd z Glasgow Rangers. 17 razy do bramki rywala trafiali: Didier Drogba z Chelsea Londyn, Antonio Di Natale z Udinese, Djibril Cisse z Panathinaikosu Ateny i Oscar Cardozo z Benfiki Lizbona. Najskuteczniejszym strzelcem jest jednak Luis Suarez z Ajaksu Amsterdam, który zdobył w tym sezonie już 23 bramki.
Przepustka do RPA
Słabszą formę napastników Bundesligi trudno tłumaczyć rotacją w składzie, bowiem większość z nich od początku sezonu ma miejsce w wyjściowych jedenastkach swoich drużyn. Niska skuteczność dziwi tym bardziej, że w najbliższych miesiącach będzie się rozstrzygać kwestia wyjazdu do RPA, a wielu z czołowych snajperów ma spore szanse, aby wziąć udział w Mundialu.
Takimi zawodnikami na pewno są Stefan Kiessling i Kevin Kuranyi. Oni o miejsce w reprezentacji Niemiec powalczą z zawodnikami, którzy są w kadrze trenera Löwa już od dłuższego czasu, czyli Miroslav Klose i Mario Gomez. Ten ostatni w rundzie wiosennej dał zresztą jasny sygnał, że jego forma zwyżkuje. W obwodzie selekcjonera reprezentacji Niemiec pozostaje wciąż Lukas Podolski i nowa nadzieja niemieckiej piłki, Thomas Müller.
Pewne miejsce w ataku reprezentacji Szwajcarii ma Alexander Frei, zawodnik FC Basel, który w ubiegłym sezonie grał jeszcze w barwach Borussii Dortmund. Szansę na grę u jego boku ma Eren Derdiyok oraz rewelacja ostatnich kolejek w Bundeslidze, Albert Bunjaku. Ten napastnik w listopadzie skończy już 27 lat. Obecny sezon jest więc dla niego ostatnim momentem na wybicie się do silniejszego klubu. Musi jednak uważać, aby rozsądnie pokierować swoją karierą. Jego kolega z drużyny, 33-letni Marek Mintal nie skorzystał z szansy wyjazdu po sezonie 04/05, kiedy wywalczył koronę z 24 bramkami i w następnych latach już nie był tak skuteczny. W kolejnym sezonie w Norymbergii błyszczał Robert Vittek, który również długo zwlekał z przenosinami i obecnie przeciętnie radzi sobie we francuskim Lille.
Z transferem nie zwlekał za to Theofanis Gekas. Grecki napastnik w sezonie 06/07 wygrał klasyfikację strzelców jako piłkarz VfL Bochum, zdobywając 20 bramek, po czym przeniósł się do Bayeru Leverkusen. Decyzja o przenosinach do tego klubu była jednak dla niego gwoździem do trumny. Gekas nie zawsze radził sobie z silną konkurencją w składzie ?Aptekarzy” i obecnie przebywa na wypożyczeniu w Hercie Berlin, czerwonej latarni Bundesligi.
Formę z poprzedniego sezonu zgubił Grafite. Król strzelców z zeszłego roku (28 bramek) w tym sezonie zdobył tylko 6 goli. Wicekról strzelców poprzednich rozgrywek – Edin Dzeko, gra za to ciągle dobrze. Nie może sobie jednak pozwolić wyłącznie na strzelanie bramek, gdyż musi zastępować kolegów z pomocy, którzy są w fatalnej formie, w związku z czym Bośniak zamienia się często ze snajpera w podającego. Formy po powrocie do gry po ciężkiej kontuzji szuka nasz Patrick Helmes, który w tamtym sezonie 21 razy cieszył się zdobycia gola.
Mundialowe proroctwo
Różnie więc toczą się losy najlepszych snajperów w kolejnych sezonach, gdyż ciężko im utrzymać wysoką formę. Jednym z problemów jest często zawirowanie w związku z zainteresowaniem silniejszych klubów. Mała ilość bramek, jaką zdobyli w obecnych rozgrywkach zawodnicy, powoduje, że każdy jednorazowy wyskok zawodnika w postaci strzelenia 2 bramek, bądź hat-tricka, włącza go do walki o koronę króla strzelców. Przykład z brzegu to przypadek Ruuda van Nistelrooya, który w ciągu niespełna 180 sekund zdobył 2 bramki, tym samym udowadniając, że jego pierwszym celem jest zaistnienie w Bundeslidze i pomoc swojemu klubowi, w konsekwencji czego może zrealizować swój drugi cel – a jakże – wyjazd na tegoroczny Mundial.
My z pewnością liczymy na powrót do formy Stefana Kiesslinga oraz na utrzymanie skuteczności, a nawet poprawienie jej przez Erena Derdiyoka. Zachowania pod bramką rywala mogą uczyć się od jednego z najlepszych strzelców w historii niemieckiej ligi, Juppa Heynckesa. Trener naszych napastników w 369 meczach zdobył 220 bramek, co daje mu 3 miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Bundesligi. Przed nim są tylko Gerd Müller (365 bramek w 427 meczach) i Klaus Fischer (268 goli w 535 meczach). Pewnie nie doczekamy się szybko zawodnika, który będzie w stanie zagrozić tym trzem panom. Pozostaje nam jednak liczyć, że któryś z naszych napastników zdobędzie koronę króla strzelców. Ten sukces po raz ostatni piłkarz z BayAreny świętował w sezonie 1997/1998, a 22 gole zdobył wtedy Ulf Kirsten. I data niech nikogo nie dziwi. Działo się to w sezonie przed Mundialem we Francji.
Martin Huć