Z mieszanymi uczuciami ze zwycięskiego turnieju o Puchar Azji do klubu wróci zawodnik Bayeru i reprezentacji Australii, Robbie Kruse. Skrzydłowy, który stracił właściwie cały poprzedni rok wskutek zerwania więzadła krzyżowego w lewym kolanie, w 71. minucie rozgrywanego w Sydney finału z Koreą Południową zmuszony był opuścić boisko wskutek urazu.
Dramat Robbiego Kruse zaczął się nieco ponad rok temu, gdy w trakcie treningu zderzył się z Dominikiem Kohrem. Diagnoza była brutalna: „Skippy” zerwał więzadła w kolanie, co wiązało się z koniecznością przeprowadzenia operacji, długą rehabilitacją i co dla zawodnika najgorsze, jego absencją w australijskiej kadrze na mistrzostwa świata w Brazylii.
Po wznowieniu treningów z pierwszą drużyną, Kruse nie od razu powrócił do dawnej formy. Dopiero pod koniec ostatniego letniego okresu sparingowego zaczął występować w towarzyskich potyczkach Aptekarzy. W trakcie rundy jesiennej sezonu 2014/15 w meczach ligowych Australijczyk pojawił się na niemieckich boiskach ledwie czterokrotnie, zaliczając łącznie jedyne 46 minut. 74 minuty w meczu Pucharu Niemiec z Magdeburgiem, jedna połowa spotkania z Benficą Lizbona w Lidze Mistrzów… Razem wychodzi 166 minut w meczach o stawkę. Pechowy Robbie opuścił cztery ostatnie kolejki rundy jesiennej wskutek problemów mięśniowych.
Ile wyniesie przerwa wobec kontuzji stawu skokowego, jakiej nabawił się w pojedynku z Koreą? Tuż po finale azjatyckiego czempionatu świat obiegła przygnębiająca informacja, że może chodzić nawet o dwanaście miesięcy pauzy. Niedługo po tej wiadomości głos w sprawie Kruse zabrał selekcjoner Australijczyków, Ange Postecoglu, który przedstawił znacznie bardziej optymistyczną wersję. Ostatecznie stanęło na 3-4 miesiącach rozbratu z futbolem. Niestety, kibice Bayeru po raz kolejny muszą życzyć swojemu zawodnikowi jak najszybszego powrotu do zdrowia, zaś sam Kruse znów zamiast walczyć na treningach o uznanie Rogera Schmidta, rozpocznie odwiedziny w gabinetach fizjoterapeutów…