Bayer idealnie zareagował na porażkę z Dortmundem i zamieszanie wokół Rogera Schmidta i po raz drugi pokonał w 1/16 Ligi Europy Sporting Lizbona, tym razem 3:1.
Aptekarze wyszli na to spotkanie ponownie z dwójką napastników i tym razem duetem stoperów: Tah-Papadopoulos. Ten drugi tuż po rozpoczęciu meczu mógł strzelić gola, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego główkował minimalnie nad bramką. W odpowiedzi groźnie zaatakowała ekipa gości, ale strzał jednego z nich przeleciał nad bramką Leno.
Bayer zagrał bardzo poprawne spotkanie. W 29 minucie, gdy po podaniu Chicharito Karim Bellarabi wyprowadził nas na prowadzenie, wydawało się, że jest po emocjach. Sporting jednak jeszcze przed przerwą zdołał doprowadzić do wyrównania, gdy niepilnowany Joao Mario wpakował piłkę właściwie do pustej bramki.
Ten gol, po którym Portugalczycy potrzebowali tylko bramki do awansu, w ogóle nie wprowadził nerwówki w naszych szeregach. Druga połowa to konsekwentna, zdyscyplinowana gra Bayeru. Jej efekt przyszedł w 65. minucie za bramką ponownie Bellarabiego.
Sprawa awansu po tym golu właściwie się rozstrzygnęła, a dzieła zniszczenia dodatkowo dopełnił w 87. minucie Hakan Calhanoglu, który ładnym strzałem wykończył równie ładne podanie Taha.
Bayer po raz kolejny pokazał, że potrafi zmobilizować się na trudne mecze. Świetne zawody zagrał duet stoperów, a i w końcu przełamał się Bellarabi, który choć stara się ile sił w każdym meczu, statystyki z tego sezonu ciągle ma mizerne. Awans jednak cieszy. Cokolwiek by się nie działo w kolejnych rundach, Liga Europy jest także potrzebna, by ogrywali się w niej zawodnicy, którzy za chwilę miejmy nadzieję wrócą do gry po kontuzjach.
Szkoda jedynie, że całkiem atrakcyjny przeciwnik i stawka spotkania nie zapełniły w 100 procentach trybun. Niespełna 27 tys. to wynik nieco mizerny.
Tymczasem losowanie 1/8 finału już jutro, w piątek 26 lutego o godzinie 13:00.