Prezentujemy Państwu wywiad ze szkoleniowcem Bayeru Leverkusen – Juppem Heynckesem.

 

Ma Pan już 65 lat. Czy bieganie w deszczu i wietrze po boisku treningowym to odpowiednie zajęcie dla osoby w tym wieku?

Heynckes: Jestem jeszcze młody, chyba dlatego, że w Leverkusen nie doświadczam zbyt dużego stresu. Mówiąc poważnie, piłka nożna jest od wielu lat moim życiowym celem i pasją. Posada trenera umożliwia mi kontakt z wieloma ludźmi i to sprawia, że nie czuje na sobie balastu wieku. Bardzo ważne jest odnalezienie równowagi pomiędzy pracą a zabawą. Mnie się to udało, właśnie tutaj, w Leverkusen.

 

Nawet po porażce 3:6 przeciwko Borussi M’Gladbach?

Heynckes: Oczywiście nie jest przyjemnie przegrać w taki sposób jak my, w pojedynku z Borussią M’Gladbach, jednak również porażki motywują mnie do dalszej pracy.

 

Co Pan robi, aby w tym wieku zachować kondycję i dobrą formę?

Heynckes: Zawsze miałem dużo samodyscypliny. Potrzebna jest ona każdemu piłkarzowi, ale także jako trener chce być dla zawodników przykładem. Dbanie o zdrowie i robienie czegoś dla własnego ciała i organizmu nie stanowi dla mnie problemu. W szczególności jak połączy się to z innymi zainteresowaniami, np muzyką czy teatrem. Taki styl życia pozwala mi zachować witalność. Oczywiście moje kości nie są już w najlepszym stanie, z powodu protezy kolana nie mogę zbyt wiele biegać, ale mimo to pracuje na rowerze treningowym, pływam i wykonuje trochę ćwiczeń siłowych. To sprawia, że mimo wieku trzymam się nieźle.

 

W jakim wieku planuje Pan przejść na emeryturę? Czy 67 lat to odpowiedni moment?

Heynckes: Jeszcze nie wiem. Na pewno pieniądze nie odgrywają tutaj większej roli. Abstrahując od politycznej debaty na temat wieku emerytalnego mogę tylko powiedzieć, że osoba znajdująca się w takim położeniu jak ja, jest w stanie sama rozstrzygnąć, czy praca daje jej satysfakcję, czy jest jej w stanie fizycznie i psychicznie podołać. To sprawa indywidualna. Jak śpiewa Udo Jurgens: Mając 66 lat, zaczyna się życie!

 

Czy fakt, że różnica wieku pomiędzy Panem a zawodnikami jest tak duża, nie stanowi dla Pana problemu?

Heynckes: Zdecydowanie nie. Najważniejsze, aby umieć dotrzeć do piłkarza. Znaleźć z nim kontakt, płaszczyznę do rozmowy, zrozumienia, mieć na uwadze nawet najdrobniejsze szczegóły. Przywiązuje do tego ogromną wagę. Zawodnicy oczekują tego ode mnie. Staram się być dla nich wsparciem i doradcą, głównie w kwestiach sportowych. Jeśli jest taka potrzeba to pomagam im również w sprawach prywatnych, aczkolwiek wole unikać tego typu relacji.

 

Jak ocenia Pan młodych zawodników, którzy występują obecnie w Bundeslidze, głównie tych reprezentujących Bayer Leverkusen?

Heynckes: Piłkarz jako człowiek sam w sobie nie zmienił się tak bardzo. Zmieniły się jednak warunki. Wszystko odbywa się w zdecydowanie szybszym tempie, zawodnicy inaczej dorastają, ten proces rozpoczyna się już w szkole. Nabierają wcześniej pewności siebie, błyskawicznie dojrzewają, bo tak skonstruowany jest teraz świat. W Leverkusen mamy bardzo zdolną młodzież. Większość graczy jest zmotywowana, pracowita, chętna do nauki, widać, że chcą się rozwijać i osiągać wyznaczone cele. Jednak często młody wiek utrudnia skoncentrowanie się na rzeczach zasadniczych. Trzeba na to uważać.

 

W jaki sposób?

Heynckes: Nie możemy żądać zbyt wiele od generacji młodych piłkarzy. Wymagania w zawodowym futbolu ciągle rosną. Rozgrywanych jest coraz więcej meczy i turniejów. Osoby za to odpowiedzialne nie powinny zapominać, że na pierwszym miejscu musi stać piłka nożna, aby widzowie w każdy weekend mogli oglądać zmagania na najwyższym poziomie. Oczywiście drużyny muszą się promować i potrzebują do tego zawodników, ale powinno się to odbywać na zdrowych relacjach. Nie można koncentrować się na marketingu i komercji, tylko po to, aby zarobić 5 euro więcej.

 

Jednak marketing i media odgrywają dużą rolę w Leverkusen. Czy to był Pana pomysł sprowadzić do zespołu Michaela Ballacka, czy ktoś inny musiał Pana do tego namawiać?

Heynckes: Mamy w zwyczaju wspólnie podejmować decyzje. Ballack był kontuzjowany ponad 3 miesiące i póki co nie mógł pomóc drużynie, czy przyczynić się do jej stabilizacji.

 

Jak długo to jeszcze potrwa, kiedy Ballack okaże się faktycznym wzmocnieniem?

Heynckes: Naprawdę trudno to ocenić. Nie da się wyznaczyć konkretnej daty. Widzieliśmy, że Michael potrzebuje jeszcze czasu, aby wrócić do formy i reprezentować wysoki poziom, do którego nas przyzwyczaił.


Wydaje się być Pan rozdrażniony tematem Michaela Ballacka. Dlaczego tak jest?

Heynckes: Jeszcze nigdy nie przeżyłem takiej medialnej histerii jak tutaj, biorąc pod uwagę wszystkie kluby w kraju i za granicą w jakich kiedykolwiek pracowałem. Co jeszcze powinienem powiedzieć? Wszystko już zostało skomentowane i napisane. Nie zamierzam wypowiadać się już w tym temacie. Także inni piłkarze, Renato Augusto, Patrick Helmes czy przede wszystkim Simon Rolfes długo zmagali się z kontuzjami. Nie chodzi tylko o Michaela Ballacka. On musi najpierw wrócić do formy, wtedy zobaczymy co dalej. Jeśli będzie już w pełni sprawny, wtedy razem z naszym kapitanem – Simonem Rolfesem może stanowić o sile drużyny.

 

Michael Ballack nie jest jedynym zawodnikiem światowego w formatu, który w letnim okienku transferowym wzmocnił Bundesligę. Raul, Metzelder, Huntelaar, Camoranesi…wielkie nazwiska jednak naznaczone faktem, że w Madrycie, Mediolanie czy Turynie nie było na nie więcej zapotrzebowania. Czy mimo wszystko jest to znak, że rośnie pozycja Bundesligi na europejskim rynku piłkarskim?

Heynckes: Ci piłkarze mają powody, ku temu, by przenieść się do Bundesligi: piękne, wypełnione po brzegi stadiony, entuzjastyczni kibice i wysokie wynagrodzenia. Można tu sporo zarobić a pieniądze zawsze przychodzą na czas, nie ma mowy o zwłoce. Nie można również upraszczać. Fakt, że zawodnik nie wywalczył sobie miejsca w składzie Realu Madryt, nie świadczy o tym, że jest słabym piłkarzem.

 

Kogo ma Pan na myśli?

Heynckes: Za przykład mogę podać Arjena Roobena czy Wesleya Snijdera. Obaj nie zdołali wywalczyć miejsca w drużynie Realu Madryt, jednak po zmianie klubu udowodnili, że są graczami światowego formatu. Robben w ogromnym stopniu przyczynił się do zdobycia przez Bayern Monachium tytułu mistrza kraju, a także występu w finale elitarnych rozgrywek Ligi Mistrzów. Został również wybrany w Niemczech piłkarzem sezonu. Podobnie Snijder, który z Interem Mediolan zdobył potrójną koronę.

 

W letnim okienku transferowym dwóch utalentowanych zawodników: Sami Khedira oraz Mesut Ozil zmienili swoje barwy klubowe właśnie na Real Madryt. Czy ci młodzi piłkarze są w stanie przebić się do podstawowego składu w tak utytułowanym klubie, mając na uwadze niepowodzenia innych gwiazd, jak np wspomniany Robben?

Heynckes: To piłkarze muszą sami wiedzieć czy są już na tyle ukształtowani i gotowi, by zrobić tak duży krok w swojej karierze. Nie chciał bym tego osądzać, ponieważ nie znam zbyt dobrze obu graczy.

 

Jednak jako były trener Realu Madryt zna Pan dobrze ten klub…

Heynckes: Oczywiście. W Madrycie presja wyniku i sukcesu jest zawsze ogromna. Z tego co się orientuję trener Mourinho chciał mieć w zespole obu tych zawodników, co na pewno ułatwia im start. Jeśli szkoleniowiec chce cie w drużynie, masz wtedy większą szansę gry, niż w momencie, gdy twój transfer jest wymuszony przez zarząd klubu.

 

Ostatnimi czasy w Bundeslidze wielu młodych i utalentowanych piłkarzy stanowi o sile swoich zespołów. Czy to przypadek, kilka zdolnych roczników, czy może jednak coś się zmieniło?

Heynckes: DFL kładzie silny nacisk na polepszanie struktur odpowiedzialnych za rozwój młodych piłkarzy. Trenerzy są również bardzo otwarci i dają szansę gry utalentowanej młodzieży. To pozytywna zmiana w stosunku do tego, co miało miejsce jeszcze kilka lat temu.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!