Prezentujemy Państwu wywiad z napastnikiem Bayeru – Patrickiem Helmesem.
Panie Helmes, może Pan powiedzieć, co czuł Pan w sobotę o godzinie 17.16?
Helmes: To był dla nas bardzo trudny mecz, dla mnie w szczególności po ciężkim roku naznaczonym kontuzją. To wspaniałe uczucie znowu znaleźć się w wyjściowej jedenastce. Okres przygotowawczy przebiegł pomyślnie i gdyby nie drobny uraz mięśnia, prawdopodobnie w podstawowym składzie wyszedł bym już w spotkaniu z Borussią Dortmund. Wykonując rzut wolny w pojedynku z Hannoverem pomyślałem sobie: dasz rade! Czasami ma się takie przeczucie. Piłka była ustawiona na dogodnej pozycji, 16 metrów od bramki, uderzyłem i… udało się.
Powierzono Panu wykonanie ważnego rzutu wolnego, dosyć ryzykowne posunięcie i spore zaufanie do Pana po tak długiej przerwie w grze…
Helmes: Szybki powrót na boisko był dla mnie bardzo ważny. W związku z kontuzją nie mogłem wziąć udziału w wielu ważnych wydarzeniach, min. Mistrzostwach Świata w Afryce. 8 tygodni ciężkiej pracy w ramach okresu przygotowawczego sprawiło, że mogę śmiało powiedzieć, że jestem w 100% zdolny do gry. Czuję nawet, że jestem w lepszej formie niż przed urazem zerwania więzadeł krzyżowych.
Pana kolega z drużyny, Stefan Kiessling, pomimo bardzo udanego sezonu był tylko rezerwowym na Mistrzostwach Świata. Jaka daleko jest Pan w tym momencie od reprezentacji Niemiec?
Helmes: W tym sezonie zagrałem już przeciwko Danii i zdobyłem bramkę na 2:2. Muszę teraz pokazać się z jak najlepszej strony w klubie, a wtedy kwestia powrotu na stałe do reprezentacji stanie dla mnie otworem.
Jakie relacje utrzymuje Pan z dwoma kolegami z formacji: Stefanem Kiesslingiem i Erenem Derdiyokiem?
Helmes: Wewnątrz zespołu panuje znakomita atmosfera, co bardzo mnie cieszy. Jesteśmy drużyną, jednak każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że jeśli jesteś kontuzjowany, na twoje miejsce przychodzi ktoś inny. W związku z uczestnictwem w Lidze Europejskiej obciążenie w tym sezonie jest dużo większe i myślę, że będziemy mieć do czynienia ze sporą rotacją zawodników. Każdy dostanie szansę gry.
Ciężka kontuzja, przedłużająca się rehabilitacja…czy myślał Pan kiedyś, że to początek końca kariery?
Helmes: Z pewnością nie. Zawsze myślałem pozytywnie i z nadzieją patrzyłem w przyszłość. Mój tata Uwe, który kiedyś występował w barwach MSV Duisburg, wyjaśnił mi, że w jego czasach powrót na boisko po ciężkiej kontuzji był niezwykle trudny. Jednak czasy się zmieniły. Medycyna osiągnęła taki poziom, że nawet bardzo groźne urazy nie przekreślają kariery piłkarza.
Co jest w stanie osiągnąć Bayer Leverkusen w tym sezonie?
Helmes: Na pewno będziemy zaliczać się do grona najsilniejszych zespołów w Bundeslidze w obecnych rozgrywkach. Wzmocniliśmy naszą kadrę, co jest bardzo ważnym aspektem. W minionym sezonie byliśmy niepokonani do 26 kolejki, jednak mimo to, spadliśmy z pierwszego na czwarte miejsce. Wydaje mi się, że było to spowodowane niewielkimi możliwościami rotacji. Niektórzy gracze po prostu nie sprostali ilości spotkań. Teraz drużyna jest mocniejsza, mamy wielu wartościowych zmienników, którzy są w stanie zastąpić piłkarzy z pierwszej jedenastki.
Czy może Pan coś powiedzieć o swoim rodzimym zespole, TuS Alchen?
Helmes: Chłopaki wykonują świetną robotę i w B-Lidze prezentują się tak samo dobrze jak jeszcze sezon temu na szczeblu C. Jeśli tylko mam czas jeżdżę do Alchen i oglądam na żywo zmagania tego klubu. Wprawdzie urodziłem się w K*ln, jednak 18 lat życia spędziłem właśnie w Alchen. Tutaj jestem jednym z wielu, wszyscy traktują mnie normalnie i jest to bardzo fajne uczucie.