Portugalczyk Helder Pombinho to od dziś najbardziej zasłużony dla wiejskości Polski i Ukrainy cudzoziemiec. Zastanawiacie się kim jest? Radzę zapamiętać. Pan Pombinho to autor projektu logo Mistrzostw Europy 2012. Tak, TEGO logo.
Wyheftowane (nie łączyć ze znaczeniem słowa ?haft”) tulipany z przerośniętą piłką, barwy hańbiące narodowe dziedzictwo obu gospodarzy oraz do obrzydzenia przypominająca ?goździkową” propagandę stylistyka, trafią teraz do kanonu mody ludowej. Ludowej? A może raczej wiejskiej? Bo każda szwaczka – patriotka zapłacze nad swoją biało – czerwono – żółto – niebiesko – sraczkowatą muliną. I ja się takiej szwaczce dziwić nie będę… Wolałbym bowiem nago biegać po wsi niż paradować z tym paskudztwem na koszulce!
Ale mogło być gorzej. Innym pomysłem było ponoć wykorzystanie motywu pisanki. Wyobrażacie sobie? Dwie wydmuszki w narodowych barwach, opatulone słomianym wieńcem imitującym piłkę też byłyby uznane za strzał w dziesiątkę, pomysł w dechę, czy jak to sobie nazwiecie. Ta wizja to na szczęście tylko efekt kilkudniowych gwałtów na moim poczuciu estetyki. A myślałem, że po tragicznym Świętym Stanisławie ze Świniar, którego postawili jacyś nawiedzeni ludzie przy DK 79, nic mnie nie zdziwi. O ja omylny! O ja nieszczęsny! O ja…
Nie wiem kto jest autorem drugiej mistrzowskiej tragedii dnia dzisiejszego, ale to może nawet dobrze, że będę pisał o problemie, a nie atakował rozwój intelektualny autora lub autorów kolejnego idiotyzmu. Po angielsku i ukraińsku ?Razem tworzymy historię” – po polsku ?Razem tworzymy przyszłość”. Różnica subtelna, ale świadcząca o tym, że słowo ?razem” dla Polaków ma bardzo surrealistyczne znaczenie. Może problem leży w braku akceptacji pojmowania słowa ?historia” jako czegoś, co było w przeszłości, tworzymy teraz i będziemy tworzyli z każdą kolejną upływającą sekundą? Nasz minister sportu zdaje się, że już dziś odpowiedział na moje pytanie.
Boję się. Naprawdę boję się prezentacji oficjalnej maskotki Euro 2012. Bo bocian choć piękny i polski, orłowi zdolny napluć w twarz, a Trix i Flix pewnie ze skrzydlatym przyjacielem się nie dogadają. Chyba że na podest wyjdzie Żubr. Ten sam, który niemal codziennie występuje w puszczy.
Grzegorz Wagner