Bayer zagrał dziś podobnie jak tuż przed przerwą na rozgrywki reprezentacyjne w meczu przeciwko FSV Mainz. Aptekarze znów mieli inicjatywę, grali wysoko i dyktowali tempo gry, niekiedy narażając się na groźne sytuacje pod własną bramką, dając tym samym szansę do wykazania się Berndowi Leno. W odróżnieniu od starcia z FSV, Bayer potrafił dziś jednak pokonać golkipera rywali. Piłkarze Rogera Schmidta uczynili to trzykrotnie, w odpowiedzi przyjmując raptem jeden cios.
Pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem. Bayer postawił wysoką linię obronną i grał w piłkę na połowie przeciwnika. A raczej starał się grać, ponieważ obrońcy Hannoveru dość dobrze radzili sobie z neutralizowaniem zagrożenia, czyniąc to nierzadko w dość bezpardonowy sposób, o czym poświadczyć może przepychający się z przodu za trzech Stefan Kiessling, bardzo często powstrzymywany faulami. Najwięcej zamieszania z przodu robił Karim Bellarabi, który dwukrotnie urwał się prawym skrzydłem, popisując się przy tym widowiskowym dryblingiem. Podania do wbiegającego w pole bramkowe Kiesslinga były jednak mierzone zbyt blisko Rona-Roberta Zielera, który nie miał problemu z ich przechwytywaniem.
Po drugiej stronie irytował zwłaszcza Sebastian Boenisch. Wracający do składu Polak bardzo często odpuszczał pilnowanie własnej strefy obronnej i to nawet w sytuacjach, gdy nie wracał spod pola karnego rywala po akcji ofensywnej. Obecność Boenischa na murawie oznaczała dodatkowy zakres obowiązków dla Emira Spahica, który często musiał asekurować pozycję lewego obrońcy.
Obie drużyny mogły zdobyć przed przerwą po jednej bramce i obie sytuacje były konsekwencją indywidualnego błędu obrońcy. W 26. minucie Hiroki Sakai próbował przepchnąć bokiem Bellarabiego, ale Niemiec poradził sobie z łatwością z defensorem Hannoveru i wyszedł na pojedynek sam na sam z Zielerem. Golkiper gospodarzy rzucił się pod nogi koledze z reprezentacji, ale nie zdołał zapobiec strzałowi, który na nieszczęście dla Bayeru okazał się niecelny.
Kilka minut później w odpowiedzi bramce strzeżonej przez Leno zagrozili piłkarze Hannoveru. Roberto Hilbert próbował odegrać piłkę klatką piersiową do bramkarza, ale podanie było za krótkie. Hiroshi Kiyotake nie wykorzystał jednak szansy i nie trafił na prawie pustą bramkę.
W drugiej połowie spotkanie ożywiło się, a to za sprawą powracającego do drużyny po kontuzji Gonzalo Castro, który w przerwie zmienił innego rekonwalescenta, Simona Rolfesa. Castro na dzień dobry przyczynił się do otwarcia wyniku kapitalnym wyłożeniem piłki do Kiesslinga. Napastnik Bayeru nie miał wyjścia i dostawieniem nogi przerwał swoją wyjątkowo paskudną serię grubo ponad ośmiuset minut bez bramki w Bundeslidze.
W 59. minucie na 2-0 dla gości wynik podwyższył Heung-Min Son, który tuż za polem karnym zwodem minął obrońcę i uderzył podkręconą piłkę przy dalszym słupku. Zieler był bez szans. Piłkarze Hannoveru odpowiedzieli błyskawicznie: z rzutu wolnego dośrodkowywał Kiyotake, a w polu karnym Aptekarzy najwyżej wyskoczył Ceyhun Gülselam. Leno nie miał nic do powiedzenia przy jego strzale głową.
Bramka kontaktowa podziałała na podopiecznych Rogera Schmidta jak zimny prysznic. Bayer rzucił się do ataku, a w zamieszaniu w polu karnym Zielera słupek zaliczył Hilbert. Ciężko zliczyć, które to już „aluminium” Aptekarzy w tym sezonie. Hilbert, dla którego to prawdopodobnie ostatni sezon w Leverkusen, rozgrywał takie sobie spotkanie, gdy w 72. minucie błysnął piłkarskim geniuszem, posyłając długie, prostopadłe podanie z pominięciem drugiej linii do świetnie wychodzącego na pozycję Bellarabiego. Niemiecki skrzydłowy pewnie pokonał bramkarza rywali i tym samym ustalił wynik na 3-1 dla die Werkself.
Jeszcze słówko o poszczególnych piłkarzach. Bardzo dobre zawody rozegrał dziś Lars Bender, który harował jak wół w środku pola, faulami bądź skutecznymi wślizgami przerywając akcje rywali, zanim te zdążyłyby się przerodzić w coś naprawdę groźnego. Słabszy mecz zapisze na swoje konto Hakan Calhanoglu; Turkowi kompletnie nie wychodziły dziś strzały, nawet ze stojącej piłki. Szczególne słowa uznania należą się Leno, który ostatnio miał dość ostre wahania formy, ale dziś znów był ostoją defensywy. W drugiej połowie dwukrotnie skutecznie piąstkował przy groźnych strzałach najpierw Larsa Stindla, a następnie Joselu.
Hannover skupiał się głównie na przeszkadzaniu rywalom i w pierwszej połowie wychodziło to zawodnikom Tayfuna Korkuta całkiem nieźle. Gdy Bayer wyszedł na prowadzenie, gospodarze próbowali zaatakować, ale nie mieli argumentów do wymiany ciosów. Z nielicznymi wyjątkami, die Werkself zagrali dziś naprawdę solidnie w defensywie, z przodu wreszcie pojawiły się gole – wszystkie trzy bramki zdobyte z gry – i tuż po przerwie na kadrę możemy cieszyć się z zasłużonych trzech punktów na wyjeździe. Powiało optymizmem.