Mecze Bayeru w rundzie wiosennej miały podobny przebieg. Pierwsze połowy nudne, z kompletnie nieklejącą się grą, bez odwagi, ambicji. Tymczasem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na boisko po przerwie wychodziła inna drużyna, grająca na miarę swoich dużych możliwości.
Roger Schmidt musi coś z tym w końcu zrobić. Może to problem jego planu na mecz, może problem odprawy taktycznej, słabej motywacji, bo mówimy o rzeczy regularnej, więc przypadku tu nie ma.
Mecz z Augsburgiem to już naprawdę jeden z tych, które trzeba wygrać, bo za chwilę zacznie coraz bardziej odpływać nam statek kierujący się do Ligi Mistrzów. Augsburg chyba aż tak wysoko nie mierzy, ale jest przed Bayerem w tabeli. Podopieczni Markusa Weinzierla mają jednak problem z grą na wyjazdach. Razem z Borussią Dortmund przegrali w tym sezonie siedem spotkań na obcych stadionach, najwięcej w lidze.
Inna sprawa, że Augsburg zupełnie na razie nie potrafi grać z Bayerem. W dotychczasowych siedmiu ligowych konfrontacjach ekipa z Leverkusen za każdym razem wychodziła zwycięsko, choć każdy kolejny mecz był coraz bardziej wyrównany.
I tego chyba należy się spodziewać po dzisiejszym pojedynku. Wyrównanej gry, dużo walki i prawdopodobnie emocji do ostatniego gwizdka.
Na ławce zasiąść ma dziś Stefan Kiessling, który akurat przeciwko Augsburgowi grać lubi, bo strzelił już tej drużynie aż sześć goli. Zastąpić ma go jednak na szpicy Josip Drmić. Do defensywy Bayeru wraca po pauzie za kartkę Omer Toprak. Wróci prawdopodobnie również Wendell.
Ciekawie zaś zapowiada się zestawienie drugiej linii. Kontuzję złapał Lars Bender (w jego miejsce pojawi się pewnie Simon Rolfes), a na ławce obok Kiesslinga zasiąść ma Hakan Calhanoglu. Do gry w podstawowym składzie magazyn „Kicker” awizuje Juliana Brandta, dlatego, przynajmniej na papierze, wyjdziemy w mocno ofensywnym zestawieniu, z zawodnikami mającymi predyspozycje do wymienności pozycji, czyli tego, czego nam nieco brakuje od początku sezonu w poczynaniach podopiecznych Rogera Schmidta.
