Na koniec swej dziesięcioletniej przygody z Bayerem Leverkusen Simon Rolfes zagrał świetną rundę wiosenną, dokładając sporą cegiełkę do czwartego miejsca, dającego klubowi możliwość gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Niedawno stało się wiadome, że wciąż jeszcze aktualny kapitan Bayeru zostanie uznany za tak zwanego „Ehrenspielführer”. Słowo ciężkie do przetłumaczenia, wyrażenie „prawdziwy kapitan” nie do końca oddaje zaszczytu, jaki z nim się wiąże. Simon to dopiero czwarty zawodnik Aptekarzy, który go dostąpił. Wymogi są jasne – piłkarz musi rozegrać przynajmniej 300 oficjalnych spotkań dla klubu, w tym przynajmniej 100 jako kapitan (lub wicekapitan), musi reprezentować barwy drużyny przez minimum 10 lat. Oczywiście same liczby to nie wszystko. Żywą legendę klubu powinna również cechować wybitna osobowość. Simon Rolfes spełnia wszystkie te wymogi. Podobnie jak jego poprzednicy z Leverkusen – Ulf Kirsten, Carsten Ramelow i Bernd Schneider.

Piłkarska sobota stała w ten weekend pod znakiem pożegnań. Liverpool opuszczał Steven Gerrard, który podobnie jak Simon, pojawił się na stadionie ze swoją córką. W Niemczech prócz Rolfesa i Stefana Reinartza ze swoją drużyną żegnał się kapitan FSV Mainz, Nikolce Noveski, opuszczający Moguncję po 11 latach. On również zyskał tytuł „Ehrenspielführer”.

Co do Reinartza: nie wiadomo wciąż, gdzie będzie kontynuował karierę. W wywiadzie dla „Expressu”, udzielonym wspólnie z Rolfesem na okoliczność pożegnania, zapowiedział, że ogłosi swój nowy klub w ciągu następnych dwóch tygodni. Faworytem prasy pozostają Hamburger SV i Eintracht Frankfurt.

Chyba wszyscy fani Bayeru widzieli już zdjęcie, przedstawiające Rolfesa, Reinartza i Gonzalo Castro, stojących pod „Nordkurve”. Obecność Castro jest wymowna – czyżby i on również żegnał się z klubem? Jeśli wierzyć niemieckiej prasie, Borussia Dortmund nie jest gotowa na wyłożenie zapisanej w kontrakcie zawodnika kwoty wykupu, wedle różnych źródeł oscylującej między jedenastoma a dwunastoma milionami euro. O pozostałych chętnych jakoś w ostatnich dniach przycichło. Tymczasem cena „promocyjna” obowiązuje tylko do 25 maja, z tym dniem włącznie, a dwójka sterników klubu z Leverkusen, czyli duet Schade – Völler, zapowiada zero ustępstw w sprawie Castro. Bayer chce zatrzymać zawodnika, nawet kosztem wspomnianych dwunastu milionów, wszystko zatem wskazuje na jego odejście za rok, po jeszcze jednym sezonie w barwach Bayeru. Tyle że wtedy „Gonzo” opuści klub za darmo, po wygaśnięciu obowiązującej do końca czerwca 2016 umowy. Nowej podpisać nie chce. Najwyraźniej za rok – a może jednak wcześniej – szykuje nam się kolejne trudne pożegnanie.

Wczorajsze rozstanie z Rolfesem ciężko przeżył Stefan Kiessling, który ze łzami w oczach mówił dziennikarzom: – Graliśmy z Simonem razem od dziewięciu lat. Byliśmy zaprzysiężonym teamem. Znany z zamiłowania do kulinariów „Kiess” odwiedził przyjaciela z boiska w klubowym hotelu dzień przed spotkaniem z Hoffenheim, wręczając mu własnoręcznie upieczone ciasto.

Od początku sierpnia na Simona Rolfesa czekać będą nowe obowiązki, związane z założoną przez niego firmą, w której ma zaprocentować jego doświadczenie zawodowego piłkarza. Firma ma udzielać rad sportowcom odnośnie ich karier. Rolfes mimo wszystko nie wyklucza powrotu do Leverkusen: – To może się wydarzyć. Bayer to świetna drużyna. Kapitan dodał jednak, że to ewentualność na bardziej odległą przyszłość.

Simon Rolfes, Stefan Reinartz, Gonzalo Castro… Do listy nazwisk, które mają w planach opuszczenie Bayeru, można chyba dopisać również Saschę Lewandowskiego. Trener, który dwukrotnie gasił pożar po nieudanych trenerskich kadencjach Robina Dutta i Samiego Hyypii, wcale nie jest tak entuzjastycznie nastawiony do pracy z młodzieżą kosztem prowadzenia drużyny w Bundeslidze, jak jeszcze rok temu z zapałem przekonywał w mediach prezes Michael Schade. Lewandowski przyznał, że ciągnie go na ławkę trenerską, łączy się go między innymi z RB Leipzig, który wprawdzie grywa w 2. Bundeslidze i spędzi tam kolejny sezon, niemniej ma wszelki potencjał, by wkrótce awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Thomas Tuchel, do którego jeszcze niedawno w Lipsku wzdychano, wybrał ostatecznie rolę następcy Jürgena Kloppa w Dortmundzie. Tymczasem Lewandowski, który w Leverkusen pełni obecnie funkcję koordynatora drużyn młodzieżowych (wcześniej pracował m.in. jako szkoleniowiec Bayeru U19), ma już wyrobioną reputację w Niemczech. Młodzi, utalentowani trenerzy są obecnie łakomym kąskiem dla prezesów klubów zza naszej zachodniej granicy. Co może oznaczać, że marzący o pełnieniu funkcji pierwszego trenera Sascha niebawem opuści klub, w którym na spełnienie swego celu liczyć nie może…

Adrian Liput

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!