Paris Saint-Germain, mistrz Francji, obecny lider Ligue 1, drużyna, która w ubiegłym sezonie była o włos od awansu do półfinału Ligi Mistrzów, o 20.45 ma wyjść na BayArenę po swoje. Po zwycięstwo, po zapewnienie sobie awansu. Rywalem drużyna, która szuka formy z początku sezonu, która w ostatnich siedmiu meczach doznała aż pięciu porażek. Mimo tego – jest wiceliderem Bundesligi. Zagadkowy Bayer kontra galaktyczne PSG. Czy Aptekarze wyleczą z marzeń zabawkę szejków?
Gdyby porównać kadry obu drużyn, ekipa z Leverkusen właściwie tylko na pozycji bramkarza ma lepszego zawodnika. No, powiedzmy, że wyższość nad Alexem mógłby także udowodnić Omer Toprak. PSG z genialnym Zlatanem Ibrahimoviciem jednak dopiero w ubiegły weekend potrafiło w przekonujący sposób pokonać rywala. Wcześniej klub z Paryża w pięciu spotkaniach doznał porażki, przez którą odpadł z Pucharu Francji i zaliczył dwa remisy.
Podopieczni Laurenta Blanca wielokrotnie pokazywali jednak, że gdy tylko mają swój dzień, gdy tylko zaangażują się w 100-procentach w grę na boisku – są nie do zatrzymania. Sam Ibra jest na tyle magicznym zawodnikiem, że w każdej chwili może strzelić gola, właściwie z każdego miejsca boiska.
O tym wiedzą jednak nasi zawodnicy. Simon Rolfes podkreślał, że wyłączenie z gry Szweda, to najważniejsze ich zadanie w tym meczu. Nie będzie to jednak łatwe, tym bardziej, że nie można spuszczać z oka pozostałych zawodników naszego rywala, którzy są także bardzo groźni.
W obu ekipach zabraknie czołowych graczy. W zespole gospodarzy nie zagra pauzujący za kartki Emre Can. U przyjezdnych z Francji zabraknie zaś Edinsona Cavaniego.
Trudno właściwie przewidzieć, co zaprezentuje wieczorem Bayer. Trudno docenić wygrane z Gladbach i Stuttgartem – ekipami, które i tak są obecnie w słabej formie, skoro potem przegrywa się z Kaiserslautern i Schalke przed własną publicznością. Pisaliśmy to już jednak w relacji z meczu z ekipą z Gelsenkirchen, że druga połowa w wykonaniu Bayeru, była już pomału w końcu zalążkiem tego, czego chcemy oglądać u podopiecznych Samiego Hyypi.
Fin zaś doskonale pamięta wielkie wygrane Bayeru z ostatnich lat. Z Chelsea Londyn, z Bayernem Monachium, czy te najświeższe z Borussią Dortmund, Realem Sociedadem, czy Szachtarem Donieck. Nasz trener pamięta także o wysokich porażkach z Barceloną, czy ostatnio Manchesterem United. Takich klęsk nie chcemy już oglądać.
Trzeba przyznać jednak, że o ile porażka z PSG nie byłaby większym zaskoczeniem, o tyle wygrana nad tą drużyną wywołałaby małe trzęsienie ziemi w europejskim futbolu. Futbol lubi piękne historie. Oby Aptekarze znów dopisali do niej kolejną stronę.