Arkadiusz Milik zimą trafił do naszego klubu i robi wszystko, by spędzać na boiskach Bundesligi jak najwięcej minut i zdobyć swoją premierową bramkę dla Aptekarzy. Przy okazji spełnia marzenia młodych piłkarzy Rozwoju Katowice. Specjalnie dla naszego portalu, udzielił wywiadu tuż po powrocie ze zgrupowania kadry.

Niedawno wróciłeś do Leverkusen ze zgrupowania Reprezentacji Polski. Tęskniłeś już za krajem?

Nie byłem w Polsce już od trzech miesięcy, więc przyjazd do kraju z pewnością mi pomógł, bo nigdy wcześniej nie wyjeżdżałem na tak długi okres. Oczywiście szkoda naszej porażki z Ukrainą. Z drugiej strony cieszę się, że w meczu z San Marino mogłem wyjść w podstawowym składzie, choć oczywiście nie był on dla mnie najbardziej udany.

Wróćmy jeszcze do Twojego transferu do Bayeru. Co zadecydowało, że wybrałeś właśnie nasz klub?

Brałem pod uwagę wszystkie aspekty. Przede wszystkim warunki do gry w piłkę, poziom zespołu, a także to, że w przyszłym sezonie możemy zagrać w Lidze Mistrzów.

Z czym wiązałeś największe obawy w związku z przejściem do Niemiec?

Na pewno obawiałem się bariery językowej, jak również tego, że będzie trudniej o miejsce w podstawowym składzie. Wiadomo, że w polskiej lidze grałem niemal cały czas. Tutaj jednak jest dużo wyższy poziom i nie da się wejść na boisko od pierwszej minuty i grać tak, jak grało się w Polsce. Pracuję jednak ciężko, więc jestem spokojny o swoją przyszłość.

Jak wspominasz swoje pierwsze wejście do szatni? Jak zareagowali nowi koledzy?

Zawodnicy Bayeru przyjęli mnie od początku bardzo sympatycznie. Wszyscy zauważyli od razu, że nie znam języka, a jednak mimo tego, każdy podchodził i starał się, przez Sebastiana Boenischa, zamienić ze mną kilka słów.

Gdy rozmawialiśmy prywatnie, zgodziłeś się ze mną, że Leverkusen jest dobrym miastem do życia dla takich piłkarzy, jak Rolfes czy Kiessling, którzy mają już założone rodziny i są ustatkowani. A jakim jest miastem dla młodego piłkarza?

Jeśli ktoś chce skupić się tylko na piłce, to Leverkusen jest do tego najlepszym miejscem. Tak naprawdę trzeba pojechać do większych miast, które są niedaleko, jak choćby Kolonia czy Dusseldorf, by się tutaj rozerwać.

Jak spędzasz wolny czas w Leverkusen?

Nie mam go na razie zbyt dużo. Mam już teraz swoje mieszkanie, więc to właśnie u siebie spędzam najwięcej czasu. Po powrocie ze zgrupowania kadry chcę teraz odpocząć, by odpowiednio przygotować się do meczów w Bundeslidze.

Co czuje młody piłkarz, gdy jeszcze jesienią gra choćby na kameralnym obiekcie w Bielsku-Białej, a ledwo parę miesięcy później gra w Lizbonie na arenie, na której odbył się finał Mistrzostw Europy w 2004 roku?

Na pewno jest to dla mnie niesamowite przeżycie. Jestem jeszcze młody, więc gra na tak wspaniałych arenach w Lidze Europy, czy być może w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów, jest super sprawą. Z drugiej strony, w Polsce też już mamy duże stadiony, jak chociażby Stadion Narodowy, gdzie panuje świetna atmosfera, więc nie jest to dla mnie aż taka nowość.

Jacek Krzynówek często podkreślał, że pod względem zaplecza medycznego, Bayer to absolutnie ścisła światowa czołówka. Zgodzisz się z nim?

Zdecydowanie mogę to potwierdzić. W klubie mamy naprawdę doskonałą opiekę medyczną i świetne podejście do piłkarzy.

W klubach Bundesligi treningi są często otwarte dla kibiców. Nie inaczej jest w Leverkusen. Co więcej, piłkarze w drodze na trening dosłownie przechodzą obok kibiców, więc zrobienie sobie zdjęcia z ulubionym piłkarzem nie jest dla fanów sprawą trudną. Byłeś tym zaskoczony?

Aż tak dużo kibiców z pewnością nie przychodzi na treningi, więc mają oni możliwość, by podejść do piłkarzy. Inaczej by to pewnie wyglądało, gdyby na naszych treningach pojawiało się ponad 1000 osób. Zresztą, w Polsce kibice też mogą po treningu na przykład zrobić sobie zdjęcie z zawodnikiem. Nie ma w ogóle różnicy.

Masz teraz w Bayerze więcej indywidualnych treningów, na których wykonujesz ćwiczenia tylko dla napastników?

Nie mamy aż tak dużo zajęć indywidualnych. Trenerzy raczej skupiają się na normalnym treningu, gdy razem ćwiczy cała drużyna. Porównując jednak Górnik i Bayer, to w Leverkusen te treningi są z pewnością bardziej nastawione na grę ofensywną. Na przykład podczas gier treningowych, gdy napastnicy otrzymują dużo piłek.

W Leverkusen gościłeś także młodych piłkarzy Rozwoju Katowice. Skąd taki pomysł?

Są to piłkarze z rocznika 2001, który prowadzi trener Sławek Mogilan, bardzo bliska dla mnie osoba. Mam z nim świetny kontakt. Dlatego gdy młodzi piłkarze mają okazję, to przyjeżdżają do mnie, spędzam z nimi trochę czasu.

Gdy byłem młodszy, moim marzeniem było zawsze, by pojechać na mecz drużyny zagranicznej, by spotkać się z piłkarzem, choćby z Ekstraklasy. Nie miałem jednak nigdy takiej możliwości, dlatego teraz chcę spełniać marzenia tych młodych chłopaków.

Rozmawiał: Martin Huć

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!