Młody zawodniku Bayeru! Twój klub nie bawi się w wypożyczenia; nie daje wiele czasu. Albo szybko udowodnisz, że jesteś gwarancją dobrej jakości, albo żegnasz się z drużyną. Nie ma znaczenia, czy jesteś wychowankiem Aptekarzy, czy zostałeś sprowadzony za kilka milionów Euro. Klub szybko zweryfikuje Twoje umiejętności. Bo jak pokazywały przypadki innych graczy – zazwyczaj się nie mylił.
Ostatnio sprawdziłem, co dzieje się z Kevinem Kamplem. Słoweńcem urodzonym w Niemczech, wychowankiem Bayeru, który doczekał się tylko jednego występu w barwach pierwszej drużyny Aspiryn, w dodatku w Lidze Europejskiej. Z Leverkusen pożegnał się definitywnie w 2011 roku. Miał 21 lat. Polityka transferowa Bayeru w ostatnich latach odwołuje się do tego, że klub nie wypożycza bez końca młodych zawodników, licząc, że nagle wrócą z wielką formą. Nie trzyma też ich długo w zespole rezerw, Bayerze U23.
Tak było z Kamplem. Choć z klubu dochodziły sygnały, że jest utalentowany i parę razy pojawił się na ławce rezerwowych pierwszej drużyny, nikt odważniej na niego nie postawił. Sam miałem okazję przyjrzeć się Kevinowi na dwóch treningach. Zabrakło na nich wielu podstawowych zawodników biorących wtedy udział w zgrupowaniach reprezentacji. Dla młodego gracza nie ma lepszej szansy na pokazanie się przed pierwszym trenerem. Był nim wtedy Jupp Heynckes. Ale Kampl zawiódł. Choć mogłem śledzić znacznie lepszych piłkarzy, jego nieporadność niestety rzucała się w oczy.
Odszedł. Pograł (bez rewelacji) w Aalen i Osnabrück i zasilił barwy austriackiego Red-Bull Salzburg. I nagle wystrzelił. Obecny sezon, biorąc pod uwagę wszystkie mecze w klubie: 34 spotkania, 12 bramek i aż 23 asysty ofensywnego pomocnika, z czego 3 gole i 5 asyst zaliczył w Lidze Europejskiej.
Zacząłem się zastanawiać, czy za chwilę nie będziemy żałować tego chłopaka jak Pierre-Michella Lasoggi. Ten nie jest wychowankiem Aptekarzy. Do Bayeru trafił z Wolfsburga mając niespełna 18 lat, jako zdolny napastnik. Oczywiście tylko do drużyny U19. 25 bramek w 25 meczach (plus 6 asyst) to świetny dorobek. Pięciokrotnie wystąpił także w meczach rezerw, trzykrotnie był w kadrze Bayeru na mecz Bundesligi, lecz ostatecznie nie dane mu było zadebiutować. Po sezonie odszedł do Herthy Berlin i dziś wiemy, w jakim jest miejscu. Wiemy też, że Bayer cierpi na brak zmiennika dla Stefana Kiesslinga. To (moim zdaniem) jedyna, jak na razie, taka pomyłka zarządu w ostatnich latach.
Przypomniał mi się też Burak Kaplan. Wielkie odkrycie sezonu 2009/2010, wychowanek Bayeru, wtedy 20-latek. Pojawił się na boisku tylko cztery razy, a zdołał zaliczyć dwie bramki i dwie asysty, w dodatku w takich momentach, gdy Bayerowi nie szło. W kolejnym sezonie wypożyczony do Greuther Fürth, po czym bez żalu, za 650 tys. Euro sprzedano go do Besiktasu Stambuł. Dziś, po kilku wypożyczeniach w Turcji, to zawodnik KFC Uerdingen 05, klubu Regionalligi, także wypożyczony. Mimo że na moment stał się ulubieńcem i nadzieją fanów z Leverkusen, klub akurat trafnie ocenił jego potencjał.
***
Kibice bowiem lubią długo wierzyć w talenty młodych piłkarzy. Są sentymentalni, przyzwyczajają się do zawodników swojego klubu, nie lubią ich tracić. Zawsze większą radość dają gole młodego piłkarza wychowanego w akademii klubowej, bądź sprowadzonego za niewielkie pieniądze do drużyny.
Takich piłkarskich nadziei było ostatnio wiele. Przypomnę tylko te kilka nazwisk: Pierre de Wit, Fabian Giefer, Marcel Risse, Richard Sukuta-Pasu, Thanos Petsos, Bastian Oczipka, Michael Ortega, Carlinhos, Okan Aydin, Nicolai Jorgensen. Było wokół nich wiele szumu. Każdy z nich w którymś momencie miał na stałe włączyć się do rywalizacji o pierwszy skład Bayeru.
Dziś ich w klubie nie ma, a sami sprawdźcie gdzie grają i z jakim skutkiem. Choć w przypadku kilku pożegnań z wyżej wymienionymi kręciłem głową, że to za szybko – klub się nie pomylił. W tym momencie żaden z tych zawodników nie miałby szans na grę w Bayerze. A przecież Aydin ma dopiero 19 lat, jest brązowym medalistą Mistrzostw Świata U17 (cztery bramki!). Mimo tego klub szybko go sprzedał, a dziś piłkarz nie potrafi się załapać do składu Eskisehirsporu, 10. drużyny ligi tureckiej.
***
Innym świetnym przykładem konsekwentnej, szybkiej oceny talentu u włodarzy Bayeru, jest przypadek kilku młodych zawodników, którzy reprezentowali Aptekarzy w zeszłym sezonie w Lidze Europejskiej. Szansę dał im oczywiście Sascha Lewandowski, pierwszy prezentując wychowanków akademii szerszej publiczności. Byli to: Julian Riedel (zdobywca zwycięskiej bramki w meczu z Rosenborgiem), Tobias Steffen, Kolja Pusch, wspomniany już Aydin – ich już jednak w klubie nie ma. Nie przedłużono z nimi kontraktu, odeszli za darmo, mimo tego że żaden z nich nie miał wtedy ukończonego 22. roku życia (jedynie Aydin sprzedany za 150. tys. Euro). Granica między debiutanckimi meczami w Bayerze a odejściem, jest bardzo niewielka.
Wyjątkiem od reguły w ostatnich latach jest Christoph Kramer, konsekwentnie wypożyczany od paru lat (obecnie do końca sezonu 2014/2015 do Borussii M’gladbach). Inni wędrują na co najwyżej jednoroczne wypożyczenie, po czym następuje surowa ocena ich rokowań na przyszłość. Po tym sezonie czeka to Juniora Fernandeza, Karima Bellarabiego i przede wszystkim Arkadiusza Milika.
Nas najbardziej interesuje przypadek Polaka. Osobiście mam tylko nadzieję, że klub nie wykupi Erena Derdiyoka, który już lepszy po prostu nie będzie. Polak ciągle się rozwija, na boiskach Bundesligi jest coraz bardziej pewny siebie i wierzę, że tak jak Stefan Reinartz i Jens Hegeler, po powrocie z wypożyczenia na stałe zagości w naszej kadrze.
Z drugiej strony warto, by Arek spojrzał na przypadek Nicolaia Jorgensena, bardzo analogiczny do jego osoby. Duńczyk trafił do Bayeru w wieku 19 lat, za niespełna milion Euro, mając opinię utalentowanego napastnika. Choć był wchodzącym z ławki rezerwowych, w pierwszym sezonie zaliczył 9 występów w Bundeslidze (2 asysty) i 8 w Lidze Europejskiej. Podobnie jak Milika, w kolejnym sezonie wypożyczono go, jednak dopiero zimą, na pół roku, do 1. FC Kaiserslautern. Tam nie błysnął, więc latem ponowne wypożyczenie – Jorgensen na rok wrócił do Danii, do FC Kopenhagi. Mimo że zdobył tam 12 bramek, zaliczył 10 asyst, regularnie był powoływany do pierwszej reprezentacji kraju – do Leverkusen wrócił już tylko po to, by podpisać odejście na stałe do Kopenhagi za 670 tys. Euro. W obecnym sezonie był wyróżniającym się piłkarzem swojej drużyny w Lidze Mistrzów (jedna bramka), a i w lidze ma 6 goli i tyle samo asyst.
Arek nie ma czasu, by w nieskończoność udowadniać, że kiedyś będzie godnym następcą Stefana Kiesslinga. Ma być bardzo dobry od razu latem. Tym bardziej, że Kiesslingowi trudno będzie nawiązać do dyspozycji strzeleckiej z zeszłych lat (obecnie jeden gol w ostatnich 14 meczach). Kwota wydana za polskiego napastnika (2,5 miliona Euro), choć w Polsce rozeszła się szerokim echem, w Niemczach, ani w Leverkusen, nie zrobiła na nikim większego wrażenia. Jorgensen nawet dobrymi statystykami z występów w duńskiej lidze nie przekonał do siebie Bayeru. Dlatego nie przeceniajmy goli Arka w młodzieżowej reprezentacji Polski, ani tym bardziej dwóch bramek w barwach Augsburgu. Latem oceniane będzie to co pokaże na treningach.
Martin Huć