Emir Spahic wielkim obrońcą nie jest. Było to wiadome już wkrótce po jego przybyciu do Leverkusen latem 2013 roku. Choć doświadczony kapitan reprezentacji Bośni i Hercegowiny z miejsca wygryzł Philippa Wollscheida, w początkowym okresie swej kariery w Bundeslidze notował nazbyt wiele spotkań, w trakcie których popełniał karygodne i dość oczywiste błędy. Z czasem było coraz lepiej, zawodnik wpasował się w zespół, zaś ze swą reprezentacją dokonał historycznego wyczynu, awansując na mundial w Brazylii. Wydawało się, że zmierzch jego kariery naznaczony będzie jasnymi barwami.
Stało się inaczej – Emir i koledzy zawiedli swych kibiców na brazylijskich boiskach, a już zwłaszcza spotkanie z Nigerią stanowiło apogeum niekompetencji i bezradności obrońcy Bayeru. Bośnia i Hercegowina zwinęła sztandar i wróciła do domu już po fazie grupowej, a wkrótce po mistrzostwach, na fali popularności rezygnacji z występów w narodowych barwach, Spahic obwieścił, że w kadrze więcej nie zagra, że czas zrobić miejsce młodym, że chce skupić się na karierze klubowej.
To ostatnie miało nawet sens. Wprawdzie obecnie pozycja Emira w klubie jest dość mocna i nie musi się on martwić o regularne występy, ale jednak to jego nazwisko przewija się w kontekście wylotu w przyszłym letnim oknie transferowym. Piłkarz ma już 34 lata, mniej niż rok do końca kontraktu, a co za tym idzie, nikt nie spodziewa się, że w sezonie 2015/16 będzie wciąż członkiem kadry Bayeru. Póki co jednak wykonuje swą robotę na boisku, raz lepiej, raz gorzej. Ma swoistą charyzmę, został nawet wybrany do rady drużyny. W obliczu kontuzji Kyriakosa Papadopoulosa i Ömera Topraka (obaj piłkarze są dość podatni na urazy, zwłaszcza Grek) i wypożyczenia Philippa Wollscheida do Mainz, Emir jest tym bardziej potrzebny zespołowi.
Tymczasem grozi mu zawieszenie na trzy spotkania w klubie. Powód dość kuriozalny: selekcjoner reprezentacji Bośni i Hercegowiny, Safet Susic, zdecydował się na powołanie swojego dawnego kapitana na październikowe spotkania z Belgią i Walią. Susic tym samym zdawał się zupełnie lekceważyć fakt, że Emir reprezentacji powiedział „do widzenia”.
Jeśli jednak piłkarz nie stawi się na zgrupowanie kadry, czeka go – zgodnie ze statutem UEFA – wspomniane zawieszenie. Podobny przypadek miał miejsce w Bundeslidze całkiem niedawno, gdy sam prezes organizacji, Michel Platini, groził identyczną karą uchylającemu się od obowiązku Franckowi Ribery’emu. Wtedy jednak decyzję zawodnika postanowił uszanować selekcjoner Francuzów, Didier Deschamps. W Bayernie martwić się nie muszą. Co z klubem z Leverkusen?
– Jest za wcześnie, by powiedzieć, jak zareagujemy – oznajmił odpowiedzialny w klubowym zarządzie za komunikację Meinolf Sprink, po czym dodał, że sam zainteresowany będzie najpierw rozmawiał na ten temat z kierownictwem drużyny, zanim obwieści cokolwiek w mediach. Ze zdumienia nie posiadał się również dyrektor sportowy, Rudi Völler, który zapowiedział już, że porozmawia na ten temat ze Spahiciem. Można jednak mniemać, że rozmowa odbędzie się nieprędko, ponieważ Völler ma znacznie ważniejsze sprawy na głowie: po długiej walce z rakiem płuc, w szpitalu w Hanau zmarł jego brat, Dieter. Legenda niemieckiej piłki przyznała, że wobec tej tragedii wszystko inne schodzi na dalszy plan.
A co na to wszystko główny „winowajca”, czyli Susic? Selekcjoner Bośniaków zarzeka się, że w ostatni weekend rozmawiał ze Spahiciem, a ten obiecał mu powrót do reprezentacji. – W przeciwnym wypadku bym go nie powoływał. Nigdy bym go do niczego nie zmuszał ani nie przysparzał trudności.
Czyżby Spahic miał zamiar odwołać swą decyzję o rezygnacji z narodowej kadry? Nie byłoby to nic niecodziennego, a media w jego kraju już spekulują, że Emir owszem, do reprezentacji powróci, lecz już nie w roli kapitana – opaska ma powędrować na ramię Edina Dżeko. Co wyjdzie z tego całego zamieszania, dowiemy się już niebawem.
Adrian Liput