Wydawało się, że transferowy hit jest bliski finalizacji, tymczasem wygląda na to, że po raz ostatni wypada mi napisać o pokerze związanym z ewentualnym przejściem Hakana Calhanoglu do Bayeru Leverkusen. I dobrze – temat był wałkowany na tyle sposobów, że chyba każdemu zdążył się znudzić. Finał, niestety, nie jest jednak dla Aptekarzy pozytywny.

Od jakiegoś czasu głośno było o tym, że najbardziej zainteresowany transferem jest sam zawodnik, który szalenie chciałby grać w Lidze Mistrzów. Jako że Calhanoglu to piłkarz niebanalny, Bayerowi takie zainteresowanie było jak najbardziej na rękę. Aby jednak sfinalizować umowę przejścia, potrzebna była zgoda HSV. Klub z Hamburga konsekwentnie odmawiał. Wedle wszelkich przewidywań, ich upór miał z czasem zmięknąć. W końcu logika nakazywała myśleć, że skoro Calhanoglu w obecnym klubie miałby być nieszczęśliwy i wyglądać tęsknie za innym pracodawcą, to na co Hamburgerowi taki piłkarz?

Sprawa zaogniła się niedawno, gdy Hakan przyznał otwarcie, że boi się kibiców HSV. O całej sprawie jego zwolnienia lekarskiego pisałem w osobnym artykule na swoim blogu. Kwestia zwolnienia wydawała się być szyta zbyt grubymi nićmi i miała przesądzić o przejściu zawodnika do Leverkusen. Nie przesądziła.

Wczoraj bowiem niemieckie serwisy zajmujące się tematyką futbolową podały do publicznej wiadomości wypowiedź Michaela Schade, który sprawę Calhanoglu uznał za zamkniętą. – Akceptuję to. W końcu ma ważny kontrakt – powiedział prezes Aptekarzy odnośnie decyzji HSV o zatrzymaniu Hakana na siłę.

Ciekawe tylko, jaką korzyść z Calhanoglu będzie mieć w przyszłym sezonie klub z Hamburga. Jeśli zawodnik rzeczywiście jest rozbity psychicznie, a zwolnienie lekarskie nie było wcale sprytnym zagraniem mającym wymusić transfer, oznacza to, że Hakan może mieć całkiem realne problemy z kibicami, którzy na pewno nie zapomną mu szybko flirtu z ligowym rywalem. Wychodzi na to, że HSV dba przede wszystkim o własne interesy, a nie o dobro zawodnika. Ich prawo jako pracodawcy, wobec którego Calhanoglu ma zobowiązania, ale wiele to mówi o podejściu do piłkarzy w klubie.

Wygląda jednak na to, że Bayer nie odpuścił sobie definitywnie młodego reprezentanta Turcji. – Gdy zaistnieją inne okoliczności, możemy znów porozmawiać na ten temat – powiedział Schade o transferze Calhanoglu. – Złożyliśmy HSV ofertę. Chcemy piłkarza, a on chce przejść do nas – dodał.

Wszystko pięknie, właściwie brzmi to jak pocieszenie dla Calhanoglu, ale zdaniem express.de Aptekarze już mają na celowniku zawodnika, który miałby być planem B. Jest nim 23-latek z Olympique Lyon, Clement Grenier, którego cena rynkowa wynosi od ośmiu do dziewięciu milionów euro. Aptekarze proponowali 12,5 miliona za Calhanoglu, zatem można domniemywać, że o ile francuska strona nie okaże się tak nieprzejednana jak HSV, albo nie postawi ceny zaporowej, Grenier – o którego pytały już Everton i Newcastle – byłby w zasięgu Bayeru.

A jeśli nie… Cóż, prezes Schade wspomniał także o planie C. Kto miałby nim być – na razie nie wiadomo. Co tylko podsyca emocje przed zbliżającym się letnim okienkiem transferowym.

Adrian Liput

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!