Niemal dwa miesiące temu w ramach cyklu „Aptekarski punkt widzenia” opublikowałem tekst pod tytułem „Jaki Bayer w przyszłym sezonie?”, traktujący o zapowiadanych w klubie z Leverkusen zmianach. Artykuł powstał w dość ciężkim czasie, gdy pomimo świetnej końcówki sezonu pod wodzą Saschy Lewandowskiego, kibice Aptekarzy pogrążeni byli w niepewności co do przyszłości swej ukochanej drużyny.
Na piłkarzach wciąż ciążyło piętno gigantycznego wiosennego kryzysu, spotęgowane dodatkowo przez wówczas jeszcze świeży konflikt między fanami zespołu a piłkarzami. Rudi Völler tryskał jadem w kierunku Gonzalo Castro, który nie wykluczał odejścia z zespołu. W kontekście opuszczenia Leverkusen w mediach przewijały się również inne nazwiska. Drużynę miał wkrótce objąć Roger Schmidt, który wciąż pozostaje dla nas zagadką i dopiero mniej więcej za miesiąc poznamy odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście okaże się właściwym człowiekiem na właściwym stanowisku.
Wtedy słyszało się tylko o odchodzących, zatem artykuł był do cna przesiąknięty pesymizmem. Tymczasem w dwa miesiące później w zespole pojawiło się kilka nowych twarzy, z czego dwa transfery (Hakana Calhanoglu i Josipa Drmicia) odbiły się głośnym echem w całych Niemczech.
Tin Jedvaj i Vladlen Yurchenko to zawodnicy młodzi i nieopierzeni, jeśli chodzi o grę na najwyższym poziomie. Niemniej obaj powinni wnieść do drużyny tak potrzebną dawkę świeżości. Jeśli papiery na granie potwierdzi w najbliższym czasie Levin Öztunali, a wysoką formę utrzyma Julian Brandt, wkrótce młodzi, głodni sukcesu zawodnicy mogą stanowić motor napędowy zespołu. Jednocześnie obecność w kadrze może nie futbolowych dinozaurów, ale jednak piłkarzy doświadczonych, jak Stefan Kiessling, Gonzalo Castro, Simon Rolfes, czy nawet Lars Bender (który pomimo młodego wieku ma wszelkie predyspozycje, by zaliczyć go do tej drugiej grupy) powinna poskutkować idealną mieszanką rutyny i młodości.
Jedvaj i Yurchenko, w swoich rodzinnych stronach uznawani za wielkie talenty, rozpoczną sezon bez presji, jaka ciążyć będzie na Calhanoglu i Drmiciu. Od nich oczekiwać się będzie gry na wysokim poziomie od pierwszej chwili, gdy wybiegną na boisko w koszulkach Bayeru. Obaj powinni spełnić pokładane w nich oczekiwania. Drmic będzie stanowić idealną alternatywę dla Stefana Kiesslinga, który – jak pokazał ostatni sezon – nie zawsze jest w optymalnej dyspozycji. Z czasem przejmie od niego funkcję snajpera numer jeden. Calhanoglu, z jego przebojowością, dynamiką i potężnym uderzeniem z dystansu po prostu musi stać się czołową postacią drużyny Rogera Schmidta – drużyny, która ma grać nie tylko ofensywnie, ale przede wszystkim atrakcyjnie.
Plan nowego trenera jest godny pochwały. Na początku zeszłego sezonu Bayer punktował kolejnych rywali w tabeli, na własnym stadionie powstrzymał kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa Bayern Monachium, zwyciężył na wyjeździe z Borussią Dortmund. Próżno by jednak szukać ludzi zafascynowanych stylem gry Aptekarzy, którzy grali topornie i bez polotu. Ciężko sobie wyobrazić, by taki Bayer mógł podbić serca neutralnych kibiców. Jeśli jednak Schmidtowi, dysponującemu nie tylko wymienionymi powyżej zawodnikami, ale i Heung-Min Sonem, Karimem Bellarabim, Robbiem Kruse, Wendellem, czy Julianem Brandtem, uda się grać pięknie i wygrywać, być może nie będziemy potrzebować zakrojonych na szeroką skalę kampanii marketingowych czy dni rodzinnych, by zapełnić BayArenę do ostatniego miejsca.
Nowy trener, nowi zawodnicy, dysponujący przeogromnym potencjałem – Bayer stoi przed idealną szansą, by rzucić wyzwanie niemieckiej i europejskiej czołówce. By stać się może nie futbolowym potentatem, ale drużyną, która jest w stanie wygrać z każdym, a nie tylko walczyć z Manchesterem czy PSG o najniższy wymiar kary. Czy szansę wykorzysta – nie wiadomo. Niemniej, po dwóch miesiącach nastroje wśród kibiców są zupełnie inne. Nie ma już niepewności, dominuje nadzieja. Na otwarcie okresu przygotowawczego Aptekarze rozjechali Carl-Zeiss Jena 5-1. Przed nimi kolejne sparingi i bardziej wymagający rywale. Ważne, żeby zwycięski pochód rozpocząć jak najszybciej, przekonująco ograć Galatasaray Stambuł, Southampton, moskiewski Lokomotiv. Wtedy już przed rozpoczęciem sezonu w świat pójdzie sygnał, że nowy, odświeżony Bayer jest gotowy, by namieszać nie tylko na krajowym podwórku.
Adrian Liput