Równo rok temu zarząd Bayeru Leverkusen zdecydował, że nowym sternikiem klubu zostanie Michael Schade. Ta nominacja wykazała, że włodarze Aspiryn doceniają ogromne znaczenie, jakie we współczesnym futbolu ma wizerunek.

Wystarczy przypomnieć sobie, jaką „gębę” przyprawiono poprzednikowi Schade, Wolfgangowi Holzhäuserowi. W Leverkusen funkcjonował układ dobry-zły glina. Dobrym był Rudi Völler, który jako ciesząca się w kraju popularnością legenda futbolu i mistrz świata z 1990 roku zdobywał dla Bayeru punkciki w zakresie budowania wizerunku klubu – czy raczej próbował naprawiać niedostatki prezesa w tym aspekcie. Holzhäuser na zdjęciach wyglądał na mruka, prasa często przyłapywała go z miną, którą można by straszyć dzieci. Na domiar wszystkiego, były prezes nie cieszył się zbyt wielką sympatią wśród kibiców drużyny. Niewielu znalazło się takich, którzy żałowali jego odejścia.

Michael Schade to zaprzeczenie stylu, jaki utożsamiano z chłodnym Holzhäuserem. Niemal zawsze uśmiechnięty, dobroduszny, otwarty na kibiców. W przeszłości zajmował się komunikacją i promocją firmy-matki, Bayer AG. W piłkarskim Bayerze pełnił z kolei funkcję rzecznika zarządu. Człowiek obyty z mediami, doceniający znaczenie public relations i mający pomysł na pozyskiwanie nowych fanów i utrzymywanie starych. Nie mam oczywiście na myśli zagorzałych kibiców, tylko tak zwanych „pikników” – w końcu to oni pompują całkiem pokaźne sumy wypełniając stadion, podczas gdy grupa fanów wspierających Aptekarzy „na śmierć i życie” zajmuje raptem jedną trybunę.

Rok kadencji Schade upłynął pod znakiem akcji marketingowych w Leverkusen, Solingen i Wuppertalu (pamiętacie kolejkę między dwoma miastami, na której pojawiło się hasło zachęcające do wizyt na stadionie Bayeru?), prowadzenia dialogu z kibicami (częste spotkania, między innymi niedawny Kongres Fanów, który ma być niebawem powtórzony), Dnia Familijnego, który doczekał się kolejnych edycji, zamknięcia znajdującej się na stadionie ekskluzywnej winiarni i otwarcia w jej miejscu pubu dla kibiców, nawiązującego nazwą do przybytku kultowego dla fanów piłki z Leverkusen, uruchomienia nowego sklepu w Bergisch Gladbach… Schade udało się znaleźć solidnego sponsora w postaci LG – nawet jeśli w dużej mierze zależało to od faktu pozyskania Heung-Min Sona. Drużyna wciąż szuka nowych kibiców, nie tylko w Niemczech – najlepszym na to dowodem jest letnia wyprawa do Korei Południowej.

Przy otwartym, ciepłym Schade nieco urosły rogi Rudiemu Völlerowi. Ale to dobrze. Klub potrzebuje kogoś, kto potrafi stworzyć równowagę jakąś ciętą wypowiedzią w mediach. Ostatecznie to przecież Schade jest głową zarządu, to on roztacza swe „ciepło” na cały klub. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja, gdy to prezes Holzhäuser był jego twarzą; twarzą Bayeru, który kojarzony był z jego cierpką miną, dystansem między zarządem i kibicami. To już na szczęście przeszłość i nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że Schade to szczwany lis, który zna się na budowaniu wizerunku i niekoniecznie musi być zawsze tak przyjazny, jak go postrzegamy, jego nominacja na funkcję prezesa była zmianą na lepsze.

Wygląda na to, że trafił on również z nominacją trenera. Schade po zwolnieniu Hyypii (które w ostatnim wywiadzie dla Express wymienił jako najmniej przyjemne wspomnienie z minionego roku) szukał szkoleniowca, który byłby rozwiązaniem na lata. Po ostatnich trenerskich zawieruchach Aptekarzom rzeczywiście przyda się stabilizacja na tej posadzie. Roger Schmidt, choć przeżywa obecnie dość ciężki okres na ławce trenerskiej die Werkself, wydaje się być odpowiednią osobą na swoje stanowisko. Jeśli uda mu się w niedługim czasie stworzyć drużynę grającą widowiskowo i zgarniającą seryjnie po trzy punkty w lidze, a przy tym walczącą dzielnie w Lidze Mistrzów i docierającą przynajmniej do fazy pucharowej tych rozgrywek, może przyczynić się do realizacji kolejnego zadania, jakie Michael Schade postawił sobie na przyszłość: przyciągania nowych fanów do drużyny.

Ocena pierwszego roku pracy nowego prezesa w klubie po prostu musi być w tym wypadku pozytywna. Wydaje się, że Bayer pod wodzą Schade zmierza w dobrym kierunku, brakuje mu jeszcze tylko jednego: sukcesu sportowego. Prezes buduje grunt pod sprawnie funkcjonującą drużynę; teraz wszystko w nogach i głowach piłkarzy.

Adrian Liput

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj
Captcha verification failed!
Ocena użytkownika captcha nie powiodła się. proszę skontaktuj się z nami!