Prezentujemy Państwu wywiad z Michalem Kadlecem. Kontuzjowany obrońca opowiada min. o przebiegu rehabilitacji i perspektywach powrotu do gry.
Michal, na początku tygodnia po raz kolejny miałeś przeprowadzone badania kontuzjowanej nogi. Jak prezentują się wyniki?
Kadlec: Wyniki są właściwie pozytywne. Staw skokowy wyglądał całkiem dobrze, teraz musimy jeszcze poczekać kilka następnych dni. Po tego typu kontuzji nie mogę od razu w pełni obciążać nogi, muszę najpierw odbudować staw i doprowadzić go do pełnej sprawności. W środę czeka mnie jeszcze wodny jogging, a w czwartek może już lekki rozruch. Później dzień po dniu musimy obserwować postępy.
Twoja kontuzja przeciąga się w czasie. Jak frustrująca jest ta niewiedza ile jeszcze musisz pauzować?
Kadlec: Cała ta sytuacja była dla mnie od początku bardzo frustrująca, chyba najgorszy moment w mojej karierze. Ciężko jest kiedy człowiek nie wie na czym stoi i jak długo jeszcze będzie się musiał zmagać z kontuzją. Właściwie już przed dwoma tygodniami powinienem zacząć biegać, nawet próbowałem, ale nie wychodziło. Dla piłkarza uraz tego typu jest niebezpieczny, a fakt, że w Czechach nie został on od razu wykryty tylko wydłużył cały proces. Ale to już jest nieistotne, patrzę w przyszłość. Bardzo pomógł mi trener, który zaproponował abym spędził trochę czasu w domu. Byłem pięć ? sześć dni w Czechach i mogłem wszystko na spokojnie poukładać w głowie.
Jaką rolę odgrywa u ciebie nastawienie psychiczne podczas tego typu kontuzji?
Kadlec: Jeśli nie jesteś cały czas z drużyną, jest to o wiele trudniejsze. Poddajesz się leczeniu, idziesz do domu i niewiele możesz zrobić. Bijesz się z myślami. Dlatego spytałem trenera czy mogę jechać do mojej rodziny do Czech. Bardzo mi to pomogło. Tam mogłem się uspokoić, poza tym czas leciał o wiele szybciej. Długo dziękowałem naszemu opiekunowi za to, że pozwolił mi na ten wyjazd.
Ciężko jest kontuzjowanemu zawodnikowi, kiedy mecze swojej drużyny musi oglądać z perspektywy trybun. Czy to co widzisz nastraja cie optymizmem?
Kadlec: Cieszy mnie naturalnie, że jesteśmy na szczycie ligowej tabeli. Gdyby szło nam źle, wtedy człowiek chce pomóc jeszcze bardziej i tylko się wścieka, że siedzi na trybunach i nic nie może zrobić. Zawsze jest przykro, kiedy nie można grać, ale oczywiście cieszę się razem z drużyną. Szkoda, że w spotkaniu z Borussią nie wyszło, ale mimo to nadal jesteśmy liderem i tą pozycje chcemy utrzymać co najmniej do przerwy zimowej.
Kończąc, kiedy ponownie ujrzymy cię na boisku?
Kadlec: Musimy obserwować jak stopa będzie reagować na obciążenia. Dostałem wiele zastrzyków. Jeśli w czwartek podczas rozruchu wszystko będzie przebiegać pomyślnie, wtedy być może wrócę niedługo do treningów. Jednak przed kilkoma tygodniami mówiłem, że chce zagrać z powrotem w ciągu 14 dni. Teraz będę bardziej powściągliwy i tak nie powiem. Po prostu czekam.